Gniotę kartkę w dłoni, zamykam w niej swoją przeszłość i energicznie rzucam w ogień, który płonie w kominku.
Płomienie robią swoje - zaczynają wszystko pochłaniać, złe i dobre doświadczenia, wspomnienia...
Nagle ogarnia mnie przerażenie, uczucie, że wraz z moją przeszłością, która płonie w kominku - znikam ja. Bo kimże jesteśmy bez naszej przeszłości?
Upadam na kolana i nerwowo zaczynam wygarniać z kominka skrawki papieru, te które są jeszcze do uratowania. Parzę sobie dłonie, ale determinacja nie pozwala mi się poddać. Wygarniam je, jak najdalej od kominka. Na darmo. wszystko zamienia się w popiół, w moich rękach.
Jestem tak zrozpaczona, że nawet łzy nie mają odwagi napłynąć mi do oczu.
Znikam - na małą chwilę.
Po czym budzę się na nowo, otwieram oczy i zaczynam budować w sobie siłę i determinację, by krok po kroku odtworzyć swoją przeszłość, swoją historię, która mnie stworzyła, taką jaką jestem dziś - wbrew pozorom, silną i zdeterminowaną.
Już nie nienawidzę mojej przeszłości, bo wiem, że bez niej bym nie istniała. Wszelkie dobro i zło, doświadczenia, uczą nas, wzmacniają i kształtują. Wszystko w naszym życiu dzieje się po coś - po to byśmy się rozwijali i stawali się lepszymi.