Żyjąc w świecie hałasu, chaosu i wielu wymagań, zdarzają się momenty, kiedy nasz organizm, ciało i umysł mówią: „DOŚĆ! CISZY, POTRZEBUJĘ CISZY! Proszę, o chwilę wyciszenia...".
„Uwielbiam układać puzzle. [...] Nie spędzają mi snu z powiek, nie powodują eksplozji i po prostu, co jest niebywałe, relaksują mnie.
Podczas ich układania emanuję spokojem i cierpliwością, w ciągu paru godzin potrafię ułożyć tylko maleńki kawałek obrazka składającego się z czterech czy siedmiu puzzli i zasnąć spokojnie [...]".
„Podobne uczucie spokoju co puzzle dawało i daje mi patrzenie na obrazy. Obraz to taki właściwie jeden wielki puzzel i mogę się w niego wpatrywać godzinami. Uwielbiam muzea. Tam wiszą sobie te puzzle spokojnie na ścianach, nie brakuje w nich nic, znajdują się w ramach, przyszpilone [...] do ścian, zamknięte, choć wciąż żywe, opowiadają spokojnie swoje burzliwe historie".
„Przymknęłam na chwilę oczy, owładnęła mną aura spokoju, taka sama jak kiedyś w Muzeum Czartoryskich w Krakowie. Tam po raz pierwszy zakochałam się w malarstwie. Albo raczej w "wielkich niezwykłych puzzlach".
A co Was uspokaja, pozwala „wyrwać się”, choćby na chwilę, z tego „pędzącego pociągu"? Muzyka, dobry film, książka, a może spacer?
Źródło cytatów: Monika Luna "Wpadki zdiagnozowanej wariatki", 2024