Każdy z nas kiedyś szukał pracy. Każdy z nas to przerabiał - setki wysłanych CV i cisza w eterze. Dotarło? Nie dotarło? Mija tydzień, miesiąc, kwartał. Odpowiedzi żadnej, więc chyba nici z tego pięknego stażu w firmie X, ciepłej posadki z biurze Y i rozwojowej ścieżki kariery w młodym dynamicznym zespole Z.
Czyli: brak odpowiedzi jest równoznaczny odpowiedzi odmownej.
I gdyby bohater ,,Listów do Emilki'' ogarniał ten koncept, to nie byłoby tej książki. Ale do rzeczy. Książka, jak już sam tytuł wskazuje, jest powieścią epistolarną. Składa się zatem z listów, które bohater pisze z myślą o tym, że przeczyta je tytułowa Emilka. Dramat ma polegać na tym, że on jest starszym panem (60+), którego uczucia zostały podeptane, a ona młodziutką dziewczyną, która ma chłopaka i (o zaskoczenie!) po miłosnym wyznaniu bohatera stwierdza, że w sumie to... to już nie chce z nim rozmawiać.
I ponownie: nie byłoby tej książki, gdyby bohater zwracał uwagę na to, co dookoła niego się dzieje, a nie przebywał głównie w świecie swoich imaginacji. Żył on bowiem w przekonaniu, że a) jest dobrym przyjacielem rodziny dlatego, że kobiety u których KUPUJE warzywa na targu są dla niego uprzejme (wyjaśnienie: każda osoba pracująca w handlu będzie uprzejma sprzedając coś klientowi. To taki wymóg zawodowy), b) matka zachęcała go do utrzymywania bliskich kontaktów z Emilką, bo cieszyła się z tego, że przynosił jej drobne upominki w rodzaju czekolady czy książki (wyjaśnienie: ludzie generalnie cieszą się, kiedy im ktoś coś przynosi. Ja też się cieszę z czekolady, którą czasem dostaję w pracy. Różnica między sytuacją moją, a Emilki jest taka, że ja czekoladę dostaję od Wielkiego Dzwonu, a biedna dziewczyna dostawała prezenty zdecydowanie zbyt często, żeby czuć się komfortowo z tą sytuacją, co zostało wyraźnie zaznaczone na stronie 16: ,,Wyjawiła mi także [matka], że jest Pani głupio, że otrzymuje ode mnie tyle prezentów. Chyba rozumie Pani, że po takich słowach nie mogłem nie odwiedzić Pani ponownie.'', a co bohater po prostu zignorował), c) fakt, że Emilka nie odpisuje na pierwszy list bohatera jest spowodowany nastawieniem jej matki, zaborczym i nieuprzejmym chłopakiem, zazdrosną siostrą - słowem, wszystkim tylko nie tym, że dziewczyna nie chce odpisać i uważa, że to wystarczy, żeby spławić niechcianego amanta (list z dnia 12.03, godzina 10:22 ,,Dlaczego myślała Pani, że wszystko jest wyjaśnione?'' pyta bohater).
Ale dobrze, powie ktoś, nadzieja matką głupich, w końcu to powiedzenie nie wzięło się z powietrza, może bohater po prostu postanowił ignorować tą część rzeczywistości, która kłóciła się z jego nastawieniem. Tylko, że w tekście możemy znaleźć przynajmniej kilka bardzo jasnych sygnałów wysłanych przez Emilkę (i jej bliskich), które świadczą o tym, że bohater nie jest mile widziany w życiu dziewczyny:
- ,,Prawie nic Pani nie mówiła, za co oczywiście Pani nie winiłem, wiedząc, że taką ma Pani naturę'' s.16
- ,,Nie powie chłopakowi. (...) Ale jej słowa można by różnie interpretować.'' s.18 (Przepraszam, jak różnie można interpretować żart informujący o tym, że ktoś jest zajęty, jest w związku, ma partnera, bratnią duszę, drugą połówkę?)
- ,,Podobno powiedziała, że nigdy więcej mnie nie obsłuży.'' s.25
- ,,Ale odkąd się Pani zwierzyłem, Pani zachowanie w stosunku do mnie z miłego przemieniło się w niemiłe.'' s.46
- ,,Dlaczego Pani mi to robi, skoro przez dwa lata byłem taki opiekuńczy i dobry dla Pani?'' s.47
- do tego: matka nie chciała przekazywać listów, Emilka nie odpisywała, Małgosia (siostra) zablokowała bohatera na facebooku, matka kasowała komentarze bohatera pod zdjęciami, chłopak Emilki kazał mu w niewybrednych słowach odczepić się od dziewczyny...
Brakowałoby tylko orkiestry z transparentem ,,ONA NIE JEST ZAINTERESOWANA TĄ ZNAJOMOŚCIĄ''.
I to nie jest tak, że bohater tego nie widział. Bohater tego wszystkiego nie chciał widzieć. On zdecydował się ignorować wszystko to, co może sugerować choćby cień niechęci ze strony Emilki i jej rodziny. Bo uważał, że coś od tych kobiet mu się NALEŻY. W końcu przychodził na ich stoisko przez dwa lata. To musi coś znaczyć.
Prawda?
Prawda?...
Jeśli zaś dodamy do tego wszystkiego informację o tym, że ta sytuacja nie trwała kilku dni, ale była rozciągnięta na przestrzeni czasu od lutego 2017 roku do października 2019 roku to zaczyna się robić bardzo nieprzyjemnie i nieciekawie. ,,Nie'' znaczy bowiem ,,nie''. Obojętnie od tego, jak boli, jak niesprawiedliwe albo niezrozumiałe się wydaje. ,,Nie'' jest magicznym słowem, które należy zaakceptować. Po jego usłyszeniu - odpuścić. Zostawić. Pójść w swoją stronę. Nie zadawać pytań.
Tej prostej prawdy bohater też nie ogarnia (bo gdyby było inaczej, to nie byłoby tej książki) - zamiast tego próbuje na różne sposoby wzbudzić w Emilce poczucie winy:
- ,,A ja się łudziłem, że Pani mnie kocha. :) Cóż, tak to już na tym świecie jest, że z reguły jedna strona kocha trochę bardziej, a druga trochę mniej. :)'' s.8 (Swoją drogą, bardzo ciekawa jest ta konstrukcja zdania, która sugeruje, że Emilka odwzajemnia uczucie. Ale trochę mniej.)
- [o tatuażach] ,,Ludzką rzeczą jest błądzić, a na kochanym ciele kocha się także i blizny'' s.11
- ,,Chciałbym jedynie trochę z Panią porozmawiać, nic ponadto.'' s.25 (Pozornie niewinne zdanie użyte w sytuacji w której dziewczyna robi wszystko, żeby nie odpisać stawia ją w bardzo niezręcznej sytuacji.)
- ,,Ma Pani aż czterystu znajomych, wśród których jest zapewne wielu dalszych. Jest mi więc trochę przykro, że nawet w tak dużym gronie nie widzi Pani dla mnie miejsca.'' s.33
- ,,Za moje liczne, okazywane przez dwa lata wyrazy szczerej, głębokiej sympatii, które ciepło Pani przyjmowała i które budziły zdumienie u mamy i jej znajomych, spotkało mnie z Pani strony wiele niedających się ująć w słowa przykrości'' s.44 (Padają tam też takie określenia jak bezduszna, okrutna, wbijająca nóż w serce.)
- ,,Czyżby więc otrzymywanie moich listów było dla Pani aż tak uciążliwe?'' s.55 (A dalej porównywanie swojej osoby do porzuconego pieska, którym ktoś się znudził.)
- ,,Przepraszam, że się w Pani zakochałem.'' s.60
Co ciekawe, swoje uczucie bohater postanawia wyznać dopiero w momencie, gdy dowiaduje się o tym, że Emilka zamieszkała z chłopakiem (s.49). Jest to o tyle warte uwagi, że bohater cały czas podkreśla, że ,,nie jest jego intencją ingerowanie w ich związek'' i że - nie daj przyrodo - nie chciałby się stać przyczyną jego rozpadu podczas gdy... cały czas narzuca się dziewczynie. Dziewczynie, która jest w związku. Która mieszka ze swoim partnerem. Który - całkiem zrozumiale i słusznie - może czuć się z tą sytuacją co najmniej niekomfortowo. Szczególnie, gdy przeczyta słowa takie jak ,,nie dał mi odczuć, że jest Pani w dobrych rękach. Przepraszam, że tak to odebrałem. :)''
Poza samym motywem narzucania się mamy w książce też jeden szczególnie niepokojący fragment w którym bohater opowiada o swoim udanym związku z Byłą, młodszą od siebie o dwadzieścia lat: ,,Stwierdziła także, że nie chciałaby beze mnie żyć i gdybym ją zostawił, za pierwszym rogiem rzuciłaby się pod samochód. Dzięki takim słowom czułem się potrzebny osobie, którą kochałem.'' s.40 (Nie wiem, czy tylko ja byłabym przerażona po usłyszeniu czegoś takiego?)
Kończę, bo powodów dla których ta książka jest zwyczajnie zła i o niczym (bo na pewno nie jest o miłości, jest o tym, że bohater DOMAGA SIĘ odpowiedzi od Emilki, a kiedy ją dostaje, to postanawia ją zignorować i kontynuuje wywody o tym, jaki czuje się biedny i zdradzony) mogłabym wymieniać jeszcze wiele - dość wspomnieć tu o końcówce w której znalazły się m.in. pseudofilozoficzne rozważania na temat tego, jak kąpiele w zimnej wodzie wyleczyły bohatera z powracających angin.
Wieść gminna niesie, że historia ta wydarzyła się naprawdę. Jeśli tak jest w istocie to wydanie książki, z pełną świadomością tego, że publikuje się listy niechciane, nieczytane, ignorowane przez Emilkę jest naprawdę małostkową i mało przebiegłą próbą zwrócenia na siebie jej uwagi. Kolejny raz.
Nie polecam.
Wręcz odradzam.