Samotnie przeciwko falom. Samotna przygoda nad brzegiem jeziora recenzja

Jeśli paragrafówka to tylko od Black Monka

Autor: @Chassefierre ·3 minuty
2025-02-18
Skomentuj
17 Polubień
Tym razem przenosimy się do Esbury – nieco ponurego i tylko pozornie spokojnego miasteczka położonego nad malowniczym jeziorem. Jeziorem, którego wody nagle zaczną się podnosić i którego okolice wkrótce spowije dziwna, gęsta zielona mgła w której zamajaczą niepokojące humanoidalne sylwetki…


Przygoda stworzona przez Nicholasa Johnsona początkowo skojarzyła mi się klimatem z ,,Widmem nad Arkham’’, niestety im dłużej grałam, tym szybciej znikało to uczucie. Po części dlatego, że w porównaniu z ,,Widmem…’’ historia z Esbury jest dość krótka. Po części dlatego, że przechodzenie między niektórymi paragrafami wydawało mi się mało… płynne? Naturalne? Bywały bowiem takie momenty – jak ten podczas licytacji – gdy przechodziłam do kolejnego paragrafu nie posiadając wiedzy o imieniu postaci X (ponieważ mi się nie przedstawiła), a w kolejnym fragmencie narracja nagle zdradzała mi jej imię w taki sposób, jakby miało być dla mnie oczywiste to, że już je znam.
No więc nie było.
Szczególnie drażnił mnie też jeden fragment – i to jeden z tych kluczowych, a więc niemożliwych do pominięcia. Aż pozwolę go sobie zacytować:
,,Każdy przedmiot zakupiony wczoraj na aukcji nie jest już w twoim posiadaniu’’ (par.122, s.39)


Jak wiecie też, miarą udanej rozgrywki w świecie lovecraftiańskich horrorów jest dla mnie to, czy mogę zagrać postacią do bólu logiczną, realistyczną i taką, która albo nie wierzy w żadne nadprzyrodzone moce (chyba, że staną przed nią i spróbują ją zjeść), albo taką, która bierze nogi za pas, kiedy w jej otoczeniu zaczyna się dziać coś niepokojącego i niewytłumaczalnego. Niestety, ,,Samotnie przeciwko falom’’ nie przewidziało takiej możliwości, to znaczy, moja postać nie mogła opuścić Esbury następnego dnia, bo nie. Johnson nie przewidział takiej możliwości – trzeba było zostać i rozwiązywać zagadkę.
(Nawet wtedy, kiedy nie wzięło się udziału w licytacji i od razu następnego ranka chciało się łapać prom powrotny.)

Chociaż, z drugiej strony, muszę przyznać, że robię się w te gry coraz lepsza, bo przeżyłam dwie z pięciu rozgrywek. Co jest zdecydowanie lepszym wynikiem, niż ten, który osiągnęłam przy ,,Samotnie przeciwko mrozowi’’.


Strona wizualna i rozgrywka czyli to co misie lubią najbardziej

Książka jest naprawdę ładnie wydana, ale to już standard w przypadku Black Monka – ,,Samotnie przeciwko falom’’ to gra w twardej oprawie, wydana na dobrym, grubym papierze, strony są w pełni zadrukowane i kolorowe, całość jest szyta i klejona, więc niezależnie od tego, jak długo i wytrwale będziecie maniaczyć w tę grę nie rozleci się ona szybko.

Na poszczególnych stronach mamy dwie kolumny z paragrafami i co jest przyjemne to fakt, że nie trzeba daleko skakać między kolejnymi częściami przygody. A jakaś miła premia należy się osobie, która wymyśliła, żeby pod poszczególnymi fragmentami dodawać w nawiasach numery paragrafów z których w dane miejsce ,,przyszliśmy’’. W przypadku nagłej, nieszczęśliwej śmierci bardzo się to przydaje i pełni podobną funkcję, co quick save w grach komputerowych.

Jeśli chodzi o rozgrywkę i budowanie własnej postaci (tym razem mamy do wyboru tylko dwie postacie początkowe, i to takie, które zbytnio się od siebie nie różnią) to potrzebujemy do niej albo Startera, który powinniśmy mieć od czasów ,,Samotnie przeciwko mrozowi’’ albo pliku pobranego ze strony wydawcy. I nie będę teraz ściemniać, że będziemy mieli do czynienia z systemem prostym i intuicyjnym, bo chyba w żadnej grze RPG nie ma czegoś takiego (chociaż, oczywiście, niektóre systemy są bardziej, a inne mniej skomplikowane). Faktem jednak jest, że jeśli zadamy sobie trud poznania zasad, to będzie nam zdecydowanie łatwiej grać w klasyczne gry Cthulhu, niż gdybyśmy tego nie zrobili.


Czy polecam? W zasadzie tak. Pomijając te niedogodności o których wspomniałam wcześniej, ,,Samotnie przeciwko falom’’ jest całkiem przyjemną grą – dla mnie była niezbyt straszna i dość lekka. Jaka będzie dla Was to już musicie rozsądzić sami.



*książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

Moja ocena:

Data przeczytania: 2025-02-13
× 17 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Samotnie przeciwko falom. Samotna przygoda nad brzegiem jeziora
Samotnie przeciwko falom. Samotna przygoda nad brzegiem jeziora
Nicholas Johnson
8.3/10
Cykl: Samotnie przeciwko, tom 3

Zew Cthulhu: Samotnie przeciwko falom to jednoosobowa przygoda osadzona w latach 20. XX wieku w mrocznym Esbury. Twoje wybory wpłyną nie tylko na losy Twojej postaci, ale i całego miasteczka. Zmierz ...

Komentarze
Samotnie przeciwko falom. Samotna przygoda nad brzegiem jeziora
Samotnie przeciwko falom. Samotna przygoda nad brzegiem jeziora
Nicholas Johnson
8.3/10
Cykl: Samotnie przeciwko, tom 3
Zew Cthulhu: Samotnie przeciwko falom to jednoosobowa przygoda osadzona w latach 20. XX wieku w mrocznym Esbury. Twoje wybory wpłyną nie tylko na losy Twojej postaci, ale i całego miasteczka. Zmierz ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

"Samotnie przeciwko falom" to druga, po "Samotnie przeciwko mrozowi" jednoosobowa gra paragrafowa, którą miałam okazję dla Was zrecenzować dzięki Klubowi recenzenta portalu Nakanapie.pl. W tym tomie...

@izka91201 @izka91201

Gry paragrafowe mają w sobie coś magicznego – to jak książka, ale taka, w której sami decydujemy, jak potoczy się historia. „Samotnie przeciwko falom” to jedna z tych gier, które wciągają i sprawiają...

@Fortunneksiazki @Fortunneksiazki

Pozostałe recenzje @Chassefierre

Psychologia ogrodnictwa
Zielony uspokaja

Wiemy, że zieleń i przyroda mają na nas dobry wpływ - uspokajamy się podczas leśnych i parkowych spacerów, poziom kortyzolu w naszym organizmie spada, a nasze samopoczuc...

Recenzja książki Psychologia ogrodnictwa
Samotnie przeciwko ciemności. Zniweczenie triumfu lodu
Tik-tak, tik-tak

,,Samotnie przeciwko ciemności'' jest chyba najtrudniejszą i zarazem najładniejszą książką z całej serii, choć to ostatnie - wiadomo - jest kwestią gustu. I schematów. I...

Recenzja książki Samotnie przeciwko ciemności. Zniweczenie triumfu lodu

Nowe recenzje

Rook
Rook
@harpula.nat...:

Na co dzień jestem raczej czytelniczką wybierającą romanse, czy literaturę piękną. Raz na jakiś czas lubię sięgnąć po k...

Recenzja książki Rook
The Fabric of Our Souls
The Fabric of Our Souls
@oczymtamczytam:

To było moje pierwsze spotkanie z piórem autorki i och, cóż to była za podróż. Przed sięgnięciem po lekturę proszę, zaj...

Recenzja książki The Fabric of Our Souls
To tylko złudzenie
To tylko złudzenie
@candyniunia:

Ostatni tom dylogii przyniósł nam dynamiczną akcję od początku do końca. Nie zabrakło także emocji, które zmieniały się...

Recenzja książki To tylko złudzenie
© 2007 - 2025 nakanapie.pl