Avatar @maciejek7

Mazury

@maciejek7
177 obserwujących. 182 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 3 lat. Ostatnio tutaj 39 minut temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
177 obserwujących.
182 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 3 lat. Ostatnio tutaj 39 minut temu.

Cytaty

Faktycznie, kiedy opuszcza nas wszechpotężna jasność dnia, połowa światła, która pozostaje, świeci z podwójną mocą, dlatego nocne światła są takie szczególne.
Muzyka płynąca ze słuchawek wypełnia moje uszy i całe ciało, staje się teraz wszystkim. To kołysanka fortepianowa. Cudowna. Myślę, że to najpiękniejszy utwór, jaki stworzył Chopin.
Noce zawsze są takie piękne! To zdumiewające.
Pewnie dlatego, że w ciemności widać tylko połowę świata...
To święto jest bardzo ważne dla naszego miasta: Orlęta rudnickie. Nie rzeszowskie, nie warszawskie i nie lwowskie, a rudnickie.
Jeszcze trzy lata temu w pobliskim Leżajsku miał dom, żonę, córkę i pracę w tamtejszej szkole. No i to najważniejsze - alkohol. Teraz nie zostało mu nic. Chcąc się ratować, zamienił wódkę na piguły. To dlatego się tu zjawił, bo Rudnik był mekką piguł. To miasto miało mu przynieść szczęście, zamiast tego jeszcze go bardziej pogrążyło. Alkohol wychodził taniej od piguł i gdy pił, nie miał przynajmniej takich długów.
Nigdy nie przypuszczał, że pisanie jest takie męczące. Przecież tylko się siedzi i klepie w klawiaturę, więc zmęczenie najwyżej powinno iść w palce. A jemu najwyraźniej poszło w głowę.
Pełen zapału usiadł do laptopa, żeby wywalić z siebie całą nagromadzoną w środku żółć. Zaczął od opisu wyśnionego zabójstwa. Bo w książce najważniejszy jest początek. A kryminał musi złapać za gardło i nie puszczać aż do końca.
To jest pomysł - olśniło go.
Co jak co, pisać przecież potrafił. Romansu by raczej nie ułożył, ale kryminał?
Dlaczego nie?
Nie mógł spać, bo gdy tylko zamykał oczy, widział Lacha, skurwiela, który zrujnował mu życie. A kiedy w końcu zasypiał, we śnie zakradał się do szpitala, gdzie tamten leżał po zawale, i dusił go poduszką. I tak noc w noc, niczym jakiś przeklęty Syzyf.
Miejscowość wuja sprawiała wrażenie dość urokliwej. Miała spory, zabudowany najwyżej piętrowymi budynkami rynek, a na nim, wbrew zaraźliwej ostatnio betonozie, sporo starych, okazałych drzew, które wraz z krzewami, kwiatami, dużymi rzeźbami uplecionymi z wikliny, wreszcie licznymi ławkami, tworzyły coś w rodzaju miniparku.
Ruszył dalej już bezpieczny, lecz wściekły. Jego jedna szansa na milion właśnie poszła się jebać.
Nagle zrozumiała, kto, a raczej co, nie odstępuje jej na krok. Właśnie, co, bo inaczej nie mogła myśleć o tym czymś, co rozwijało się w niej, dojrzewało i pęczniało jak moczony groch.
Nagle pozazdrościła matce jej otępienia. Sama by chciała zapomnieć o wszystkim, co ją ostatnio spotkało złego. Straciła godność, szacunek dla samej siebie, swoje życie i poczucie bezpieczeństwa.
Tylko tego jej było trzeba, żeby się szlajać po jakimś zadupiu w poszukiwaniu staruszka, najpewniej z taką samą demencją jak u jej mamy. O ile nie większą, bo faceci gorzej się starzeją, a w dodatku na starość wszyscy łapią depresję.
I co teraz? Nagła pustka. Bezsens. Gorzej niż po seksie, bo wcale mu nie ulżyło. Nie przypuszczał, że tak łatwo jest zabić. Za szybko mu poszło i wciąż czuł to pieczenie niedosytu i bolesny ucisk w piersiach, wymagający rozładowania.
Szkoda, że nie można go zabić jeszcze raz. I jeszcze...
Choć ten pierwszy raz jest najtrudniejszy, nie miał żadnych lęków przed popełnieniem morderstwa. Przeciwnie, odczuwał radosną ekscytację.
Przemierzył szpitalny korytarz z uśmiechem i dużym bukietem kolorowych róż. Niósł go przed twarzą i musiał uważać, żeby w nikogo nie wpaść. O dziwo, było pusto i po drodze minął tylko jednego staruszka w pidżamie, który ledwo dreptał, podpierając się chodzikiem.
Prawda nie wyzwala. Ona zabija.
Żyj, ciesz się tym życiem, korzystaj z niego i wyciągaj z niego ile się da. Gdy coś się rypnie, to przyjdzie czas na zamartwianie się o przyszłość.
Nalała do kieliszka wina i wypiła je duszkiem. Pomyślała, ze ta suka jest nie tylko cwana, ale i wyjątkowo bezczelna. A ona tak tego na pewno nie zostawi.
Nie ma na świecie nic gorszego niż oszukana i zdradzona kobieta.
Lata pracy w tym zawodzie nauczyły ją, że z facetami trzeba jak z dziećmi. Działać na podstawowe instynkty.
Brudny spojrzał na Julkę, jakby zamiast niej nad posadzką lewitowała szamanka voodoo. Pomyślał, że gdy baba nie pracuje, to w jej mózgu zaczyna dochodzić do wyjątkowo niekorzystnych zmian.
Poza upierdliwie bzyczącą muchą szelest przekładanych dokumentów był jedynym dźwiękiem wypełniającym skromny w wystroju gabinet komendanta Romualda Czarneckiego.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl