Bardzo lubię tę serię, cenię sobie pióro pana Sapkowskiego, jego fantazję i umiejętność wplecenia w historię swoich bohaterów znanych tradycji, wierzeń, czy legend. Bardzo podoba mi się wykreowanie postaci, to, że są oni tacy pełni życia, tacy prawdziwi, chociaż czasami gubię się przy postaciach drugoplanowych.
W "Wieży jaskółki" wydaje mi się, że wszystko jest bardziej brutalne, niż w poprzednich częściach serii, a nawet mroczniejsze. Może dlatego, że tak wiele uwagi jest poświęcone Ciri, tak dużo dowiadujemy się o tym co przeszła ostatnio i co sama robiła. Swoją drogą, jest ona postacią bardzo ciekawą, niejednoznaczną, taką, o której chce się czytać. Geralt też się oczywiście pojawia w tej książce, chociaż, w przeciwieństwie do swojej podopiecznej, chyba stracił on nieco kolorytu, Yennefer jest wspomniana tylko przez chwilę, co mnie rozczarowało, ale myślę, że w kolejnym tomie jej losy będą bardziej rozwinięte.
Z przyjemnością sięgnę po kolejny tom.
Książka przeczytana w ramach Olimpiady Czytelniczej