"Korabicz chodził wzdłuż swego pokoju krokiem niespokojnym. Przez mózg mu przelatywały myśli jak fale wzburzonej rzeki; jedna dogania drugą, łączyły się, dopadały brzegów skalistych, których przeskoczyć nie mogły—i rozbryzgiwały się nagle, sypiąc zimnym, kroplistym deszczem. Czoło pana Michała rysowało się wówczas w podłużne to poprzeczne zmarszczki; czasem zaciskał pięść gniewnie, to dłoń rozwartą podnosił i rozpalone pocierał nią skronie..."