"Niedawno, mój kochany, trzy tygodnie zaledwie dobiega, jak opuściłeś Zarudzie, udając się do naszych pięknych gór tatrzańskich, niedawno, a jak niepożądana zmiana we mnie zaszła! Policzki zapadły, oczy gdzieś w głąb się schowały, piękny nos mój wydłużył się i zbytnio wysunął się naprzód, a cóżbyś powiedział, gdybyś zobaczył pergaminowy kolor skóry, posłyszał głos przyciszony i „kachi-kachi" co chwila?... Nie chcę jednak ciebie zbytecznie trwożyć i podsuwać myśli o suchotach, tembazdziej, że poczciwy, a nasz wspólny znajomy doktór Dratz z Kopytyna, upewnił mnie solennie, że rzecz cała skończy się na silnem zapaleniu płuc i ostatecznie złych następstw za sobą nie pociągnie, bylebym się tylko — szanował...:"