Dookoła rój choinek i bożonarodzeniowych dekoracji, a mimo to Harper w ogóle nie czuje świąt. Jej główny cel to praca, upragniony awans i wyjazd za granicę. Nieoczekiwanie musi pozostać w kraju dłużej, niż planowała, a dziwaczny zbieg okoliczności sprawia, że w nowo wynajętym mieszkaniu nie ląduje sama. Holden pojawia się w Londynie na krótko, w interesach. Wszystko komplikuje się jednak przez kobietę, która atakuje go parasolem w drzwiach wejściowych. Czy początkowa niechęć bohaterów może zamienić się w pożądanie? Czy w tym magicznym przedświątecznym czasie wydarzy się cud?
Przy książce “Świąteczne nieporozumienie” spędziłam kilka naprawdę przemiłych godzin. To opowieść o perypetiach Harper i Holdena, którzy zmagają się ze swoją nie zawsze łatwą codziennością, a przy okazji w ich życiu rodzi się uczucie, którego w ogóle się nie spodziewają. Nie mogę powiedzieć, aby fabuła tej powieści była zaskakująca. Przewidziałam całość już na początku, ale to ani trochę nie przeszkadzało mi w dalszym czytaniu, bo właśnie takich historii szukam w tym przedświątecznym czasie — ciepłych, słodkich, otulających serce, wywołujących uśmiech na twarzy, a niekiedy i wzruszenie. Taka właśnie była książka Katarzyny Bester, której lekki i dowcipny styl pozwolił mi pochłonąć te niespełna 250 stron w kilka godzin. Bardzo polubiłam bohaterów. Harper za jej odwagę, którą wykazała się w związku z pracą, a Holdena za jego ogromne serce i dobro, którym emanował. Spodobało mi się to napięcie, ...