Stephen King zasłużenie zyskał miano mistrza horroru, jednak nieustannie udowadnia, że nie da się tak jednoznacznie zaszufladkować. Potrafi bowiem pisać dzieła monumentalne jak „Bastion”, horrory mrożące krew w żyłach, czy opowieści, które po prostu świetnie się czyta. Ci, którzy po "Później" oczekiwali mroku mogli się zawieść, tym bardziej, że i blurb wprowadza nieco w błąd sugerując przerażający horror. Nie znajdziecie tu bowiem grozy, a dość lekką i dobrą rozrywkę.
Jamie Conklin widzi zmarłych. Ale to nie wszystko. Może z nimi rozmawiać i co ważne, muszą mówić mu prawdę. Ta umiejętność, a może przypadłość kładzie się cieniem na całym życiu chłopca. Bo czy widok zmasakrowanych w wypadku zwłok nie odbije się na psychice dziecka? Czy jego odmienność i skrywany przed światem sekret nie wpłyną na relacje z innymi?
Przyjdzie moment gdy od jego umiejętności będzie zależał los wielu ludzi, jednak nie spodziewa się jakie konsekwencje będzie musiał ponieść i z czym się zmierzyć. W dobrych rękach jego los okaże się darem, ale obudzi również chęć wykorzystania go przez osoby ze złymi zamiarami.
Ta tocząca się dość powoli opowieść skupia się przede wszystkim na bohaterze, pokazując jego specyficzne dzieciństwo naznaczone śmiercią i obecnością duchów. I to on napędza tę historię, zachęcając do przewracania kolejnej i kolejnej strony. I choć nie budzi przerażenia, to stanowi świetną rozrywkę na jeden wieczór.