Gdyby urządzić konkurs na najdziwniejszy tytuł powieści milicyjnej, o książce Danuty Bieńkowskiej byłoby z pewnością głośno. I chyba tylko z tego powodu, bo treść, niestety, nie zadziwia. Autorka nie potrafi ułożyć intrygi. Od początku wiadomo, kto jest złym bohaterem. Czytamy więc mniej lub bardziej zabawne opisy kolejnych oszustw Bożydara Gwoździa. To cwaniak rodem z Siedlec, który dokonuje tytułowych siedemnastu przekrętów. O ich przebiegu dowiadujemy się od majora Brejwo. Ten as śledczy „ma ponad 30 lat” i dobiegającego siedemdziesiątki przyjaciela, profesora Blatta, „emerytowanego specjalistę w dziedzinie medycyny sądowej”, któremu cierpliwie opowiada o siedemnastu twarzach Bożydara Gwoździa.