Silnik był, jak u Kapitana Nemo, elektryczny zasilany z akumulatorów (szczegóły Robur zostawił w tajemnicy) elektryczność "najprawdopodobniej, nigdy bowiem nie odkryto tego sekretu, pobierał z otaczającego powietrza" wehikuł zrobiony z papieru 'który pod wpływem cisnienia był twardy jak stal a do tego niepalny'. "Albatros" wlączony na maxa osiągał 50 m/s (prędkość dźwięku w powietrzu wynosi ponad 330 m/s). Jego bazą była oczywiście bezludna wyspa. Z zachowaniem proporcji przypominało to "Błękitnego Groma". Później już przesolił. W drugiej części "wehikuł Pana Świata miał poczwórne działanie: był zarazem automobilem, statkiem, łodzią podwodną i pojazdem powietrznym. Ziemia, woda, powietrze: mógł się poruszać w tych trzech środowiskach, i to z jaką szybkością!... Wystarczało mu kilka chwil, ażeby się przeistoczyć!" Wehikuł miał znaczącą nazwę "Groza". "W owym czasie najdoskonalsze automobile, niezależnie od rodzaju systemu napędowego (...) nie przekraczały prędkości stu trzydziestu kilometrów na godzinę, to znaczy około półtorej mili na minutę (...) natomiast wehikuł, o którym mowa, jeździł niewątpliwie dwa razy szybciej." Czyli z Panem Samochodzikiem mógłby się ścigać. Po ziemi rzecz jasna.