Starałam się. Naprawdę się starałam. Urzekło mnie bowiem pierwsze zdanie
Wszystko tu jest fikcyjne, poza miejscem akcji. Nikt nie mógłby wymyślić takiego miasta jak Sewilla.
Z drugim zdaniem, prawie krzyknęłam "Mój Ci ON"
“Kiedy przyjeżdżam do miasta, zawsze pytam: kim jest dwanaście najpiękniejszych kobiet? Kim jest dwunastu najbogatszych ludzi? Kto może kazać mnie powiesić?”
No, ale Dzidzi i Źrebaka nie przeszłam. Wzięłam się zatem za audiobook - myślę sobie, będzie lepiej. I było, ale dalej mi pan Arturo Perez-Reverte nie wchodzi. Nie nadajemy na tych samych falach, choć faktem jest, że do tego momentu, do którego dotarłam (jakieś 40%), Sevilla pokazana jest pięknie. Możliwe, że gdybym siedziała w jednym z barów Triany, byłoby inaczej. Ale nie siedzę. W efekcie - odłożyłam, żeby się nie męczyć i nie musieć oceniać. Nie oceniam, bo nie przeczytałam do końca.
Przyznać jednak muszę, że Arturo Perez-Reverte ma swój styl. Tak charakterystyczny, że musi wzbudzać emocje, niekiedy skrajne. My się nie dogadaliśmy, ale nie dziwi mnie rzesza fanów.