"Okrutna pieśń" jest jedyna w swoim rodzaju. Nigdy wcześniej czegoś podobnego nie przeczytałam. Co w niej takiego?
Świat po Fenomenie nie przypomina znanego nam praktycznie w niczym. Stany połączyły się, a później podzieliły na kilka obszarów. Nigdzie nie jest bezpiecznie - trzeba uważać na bandytów, których pełno na ulicach oraz na potwory, które wychodzą na żer nocą. Im więcej tych pierwszych, tym więcej pojawia się tych drugich. W środku tego brutalnego świata Kate Harker i August Flynn starają się odnaleźć swoje miejsce.
Szkoda, że autorka nie wyjaśnia dokładniej na czym polegał ów Fenomen. Nie wiadomo, co go spowodowało, jak przebiegł i jakie tak właściwie są jego skutki. Informacje na ten temat są doprawdy szczątkowe, co mi przeszkadzało podczas czytania. Serio - wiadomo tylko, że po Fenomenie pojawiły się trzy rodzaje potworów. I tyle. Trochę marnie.
Natomiast same potwory są dość interesujące. Corsaje, Malchajowie i Sunaje - inne, niepowtarzalne. Niby można znaleźć porównania do występujących już w literaturze, ale tutaj jest jeszcze coś innego. Pomysł mi się naprawdę podobał. Podobnie jak bohaterowie i opisane wydarzenia. Potrzebowałam czegoś nowego i to właśnie dostałam.
Minusik: mieszanie nazw angielskich z polskimi. Miasto raz jest nazywane Prawdziwość, a następnym razem Verity. Podobnie z prowincjami: Prosperity i Dobrobyt. Zamieszanie zupełne niepotrzebne i denerwujące.
Po "Okrutną pieśń" naprawdę wart...