Aż nie wierzę w to, co przeczytałam. Zupełnie nie poznaję autorki i tego w jaki sposób poprowadziła ta historię. Z reguły opowieści pełne agresji seksualnej tutaj przerodziły się w złość i radość. Tak, dokładnie! Może i Jacobowi nie było do śmiechu, jednak ja podśmiewałam się z niego jak małe dziecko. Kobieta do której trafił z pewnością była niecodzienną postacią, która dostarczyła mi radości i poprawiła nostalgiczny wcześniej nastrój. Tylko on jak zwykle ze wszystkiego był niezadowolony. Jakby mu ktoś kij wsadził w jedno miejsce i musiał się z nim poruszać;-)
,, A teraz, dokładnie od momentu, gdy spadła na niego ta (...) gałąź, czuł się, jakby wpadł w oko cyklonu. Pogoda, bezustannie padający śnieg, jego tak zwana wybawicielka..."
Uwielbiam książki pani Agnieszki, bo w nich nigdy nie jest tak, jak byśmy się spodziewali. Jacob z uśmiechem? Tego chyba jeszcze nie grali-) I do tego ten początek, który odczujecie, jakby narratorka zaczynała nam przedstawiać historię niczym z serialu ,, Przyjaciółki". Następnie spora dawka emocji i złych chmur nad mężczyzną, nietuzinkowa towarzyszka, która ma wahania nastroju i cała reszta, której wam nie zdradzę. Teraz to dopiero jestem ciekawa, co będzie w kolejnej części:-)
A teraz konkretnie.
Fabuła skrojona po mistrzowsku. Mamy wiele elementów zaskoczenia, których się nie spodziewamy. Bohaterzy jak zwykle oryginalni i nie przerysowani, lecz bardzo tajemniczy. Nie chcą zbyt wiele o sobie zdradzić, co tylko pods...