To dopiero była książka! Ordynarne słownictwo, szybka akcja i on, najgorszy, najzimniejszy i najbardziej nieokiełznany drań, jakiego można sobie wyobrazić.
W tej powieści nie ma litości. Konrad wie dokładnie czego chce, a przynajmniej tak mu się wydaje. Uwielbia zaspakajać swoje nieobliczalne żądze i nie patrzy, czy kogokolwiek przy tym zrani. Jednak muszę podkreślić, że to życie nauczyło go takiej twardości charakteru. W wojsku przeszedł zbyt wiele, by teraz być potulnym chłopaczkiem, a własna żona tylko to pogłębiła.
Zafascynowały mnie sceny, kiedy Konrad starał się zmienić, ale nie umiał sobie z tym poradzić. Może i myślał tylko o jednym, jednak wszystko miało swoje podłoże. Lubił poniżać kobiety, bo sam został poniżony. Lubił je zdradzać, bo i jego to w życiu spotkało. I tutaj mała przestroga dla innych, by nie popełniać czyiś błędów. Fakt, że odwdzięczymy się tą samą chamską zabawą, nie uczyni z nas lepszego człowieka. Będziemy sobowtórem osoby, której nienawidzimy. A nie ma nic gorszego niż nienawidzić siebie samego.
W powieści mamy też pewną przemianę. Jedna z kobieta, potulna niczym baranek, z wyglądu szarej myszki staje się kimś, kim sama pogardzała. Zanim jednak do tego dochodzi poznaje tajemnice Konrada, które zdaje się rozumieć. To prawda, że życie potrafi nas zmienić, lecz rzadko niestety w dobrym kierunku. Ja bym powiedziała, że tej myszce wychodzi to na dobre, bo nauczyła się być bardziej stanowcza i dbać o siebie, a nie tylko o innych. Nie da ...