Trochę bałam się drugiej części, ale jak to się okazało – zupełnie niepotrzebnie. Autorka spełniła moje oczekiwania i powiem szczerze, że z przyjemnością czytałam tę książkę, choć jest ona pełna bólu.
Wszyscy bohaterowie są zdecydowanie poturbowani. I nie mam tutaj tylko na myśli głównych, Alex i Jessego. Ci drugoplanowi a nawet dalsi, również mają swoją historię i niestety przykre doświadczenia. Chociaż w przypadku Alex to ciężko mi sobie wyobrazić, by najbliżsi mogli zachować się po prostu tak okrutnie. W dodatku jej związek, nie-związek, wychodzi na jaw i musi sobie poradzić z konsekwencjami ujawnienia. Ona sama nie wie, czy jest na to gotowa, a fakt, że Jesse coś przed nie ukrywa, nie pomaga. W tym tomie Jesse’go jest trochę więcej, ale w trakcie wciąż czułam, że jest gdzieś daleko i jest go trochę mało. Wydaje mi się jednak, że to też taki typ bohatera.
Naprawdę dobrze mi się czytało, pomimo całego tego bólu. Znajdziemy też tutaj seks, do którego bohaterowie uciekają, by odciąć się od bólu i jakoś zapanować nad swoimi emocjami. Czy to dobra metoda? Nie pochwalam, ale w takim stanie człowiek nie zawsze racjonalnie myśli.
Jestem zadowolona z lektury. Uwielbiam twórczość Tijan, więc z niecierpliwością czekam na kolejne nowości.