„ (…) człowiek nie wylogowuje się ze świata bez powodu”.
Jeśli komedia kryminalna, to Małgorzata Starosta wymiata.
Tym razem „kobieta rakieta” mająca „ogień w tyłku” oraz swobodną i nie na żarty rozhulaną wyobraźnią zabiera nas na Kurpiowszczyznę. A dokładniej, do ukochanego przez Nią skansenu w Nowogrodzie. Jak każda pisarka, tak i Ona potrzebuje bowiem przewietrzyć głowę, złapać oddech i znaleźć wenę, napotkać inspirację.. co by napisać tym razem jakiś romans historyczny czy coś.. Ale nie, nie będzie tu zbyt ludowo o haftach, wycinankach, rękodziele. Nie będzie też ani sielsko, ani anielsko. Małgonia, w swoim stylu, prosto z SOR-u, w gustownym kołnierzu ortopedycznym, z nieco również „rannym” mężem u boku - rusza ku przygodzie. Zacne „nicnierobienie” ni jak nie wpisuje się bowiem w Jej naturę. I tak, oczywiście przypadkiem, nasza zacna autorka komedii kryminalnych, staje się świadkiem kilku co najmniej podejrzanych zdarzeń.. które niestety zmuszają ją do tego, by zebrać dane, odszukać tropy, zidentyfikować zagrożenie, wysnuć tezę na potwierdzenie faktów. A że „pycha kroczy przed upadkiem” jest racją bezdyskusyjną i dobrze znaną wybitnym pisarkom, dopasowanie wszystkich puzzli w tej mieniącej się kolorami bursztynu układance, nie będzie dla niej zbyt problematyczne, choć może przysporzyć kilku siniaków, otarć, czy zadrapań.. albo pośliwkowego bólu brzucha.
Jak to bywa w tak wyborowym towarzystwie, ni...