"Jak nie ma trupa w książce Starosty, to musi być w życiu Starosty".
Język trochę mi się plącze, gdy czytam na głos tytuł najnowszej książki Małgorzaty Starosty. I to wcale nie przez piwko kozicowe, oj nie! Tytuł będący swoistą grą słowną, tak idealnie odnoszący się do fabuły tej powieści i przede wszystkim do jej wymiaru komediowego, zawierającego sarkazm i ironię. A takie połączenie to skuteczny pomysł na zarażanie miłością do naszego polskiego folkloru.
Małgorzata Starosta to bibliofilka, polonistka oraz niedyplomowana etnolożka, a do tego poetka i prozatorka. Uzależniona od czarnej kawy bez cukru i żelków Haribo. Kocha włoską kuchnię i serial "Przyjaciele". Zadebiutowała w 2020 r. powieścią pt. "Pruskie Baby".
Pisarka komedii kryminalnych, Małgorzata Starosta, planuje napisać romans historyczny. W tym celu postanawia pojechać na Kurpiowszczyznę, by w ukochanym skansenie kurpiowskim w Nowogrodzie, odpoczywać i przy okazji zbierać materiały do tej książki. Wraz z bohaterką na zasłużony urlop wybiera się także jej mąż. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują jednak na to, że owa wycieczka nie jest dobrym pomysłem, ale Małgosia już zwietrzyła trop trupa, a to oznacza same kłopoty.
Najnowsza propozycja Gosi Starosty może okazać się dla wielu czytelników wielką, etnograficzną niespodzianką, gdyż autorka swoją książkę dosłownie naszpikowała licznymi ciekawostkami dotyczącymi kultury Kurpiów, które czynią tę powieść unikalną w swoim rodzaju. Tym samym udowadnia, że komedia kryminalna vel kryminał ironiczny, czy też powieść cosy crime to bardzo pojemny gatunek, w którym przy dobrym warsztacie, zmieści się i trup, i smaczki kulturowe, i o jeżu w jeżynach… pyszne piwo jałowcowe.
Z lektury "Na tropie trupa" dowiecie się, że Kurpie to miejsce na mapie naszego kraju, w którym wydobywano bursztyn. Zaskoczy was informacja o tym, że bursztyn bałtycki jest obecnie o wiele więcej wart niż złoto, a przedstawione w fabule specjały kuchni kurpiowskiej, pobudzą wasz apetyt. Poza tym zapragniecie odwiedzić miejsce akcji powieści, czyli istniejący naprawdę skansen Kurpiowski w Nowogrodzie, który jest idealnym przykładem tego, że o tradycję trzeba i można dbać. Takich smaczków nawiązujących do folkloru tego zakątka Polski jest w tej powieści mnóstwo, więc wystarczy czerpać z tego pełnym garściami. Tym samym, Małgorzacie Staroście po raz kolejny udaje się połączyć rozrywkę z edukacją w swoim niepowtarzalnym, starostowym stylu, co ja mocno doceniam i jednocześnie uwielbiam.
Literackie alter ego pisarki, ukazane w krzywym zwierciadle, czytelnicy poznali już w powieści pt. "Kto zabił mamusię?" i już wtedy postać ta skradła wszystkie serca. Mam wrażenie, że przy kolejnej odsłonie jej kryminalnych przygód, na ustach odbiorców śmiech zagości jeszcze częściej, a to za sprawą niepodrabialnych dialogów Małgoni z mężem, jej potyczek słownych z kultową już postacią komisarza Michała Bączyńskiego, czy też rozmów z przyjaciółką pisarki. Myślę, że barwne perypetie Starosty najlepiej podsumowują słowa samej bohaterki: "Takie rzeczy nie zdarzają się w normalnym życiu. Zaraz jednak poprawiłam samą siebie: JA nie mam normalnego życia". Tak, sporo się odjaniepawla w tej części i tego chyba wszyscy się spodziewaliśmy.
W najnowszej książce Małgorzaty Starosty, podążając tropem trupa, napotkacie kurpiowskie specjały, których będziecie mieli szansę posmakować dzięki dołączonym na końcu przepisom. Spotkacie bursztyny nadnarwiańskie, przejedziecie się koleją państwową z autorką komedii kryminalnych, a także poznacie samą Zofię Wilkońską! Jak więc pokazuje autorka, trupem można pokazać naprawdę wiele, a dobry humor wpisać w kurpiowską przygodę.