"Niewielu tylko pisarzy może pisać po wódce, lecz ja należę do nielicznych wyjątków"*
"Nie obstaję przy tym, że powieść kryminalna jest doskonałą formą ucieczki. Stwierdzam po prostu, że każde czytanie dla przyjemności jest ucieczką, bez względu na to, czy będzie to greka, matematyka, astronomia, Benedetto Croce, czy też Diary of the Forgotten Man. Kto twierdzi inaczej, jest snobem intelektualnym u nie ma pojęcia o sztuce życia."**
"Podobnie więc, jak każdy niedouczony ogół od stworzenia świata, zwraca on z westchnieniem ulgi do pisarza, który opowiada mu bajkę i nic poza tym. Mówić, że to co ten człowiek pisze, nie jest literaturą, to tak, jakby się mówiło, że książka nie może być dobra, jeżeli ma się ją ochotę czytać."***
Przytoczone powyżej cytaty nie do końca o tym świadczą, ale listy Raymonda Chandlera czyta się niemal tak dobrze, jak jego kryminały. Pisarz jest błyskotliwym rozmówcą, dowcipnym, sarkastycznym, nie raz i nie dwa, wrednym, jak sto diabłów, co tylko dodaje mu barwności. Korespondencja zebrana w "Mówi Chandler" dotyczy wielu aspektów życia pisarza, tak zawodowego (książki, wydawcy, scenopisarstwo inni pisarze), jak prywatnego (miłość do ukochanej żony, stosunek do ulubionej kotki).
Jaki obraz pisarza, czy szerzej człowieka, wyłania się z tej korespondencji? Na pewno świadomego wartości swoich książek, twardo stąpającego po ziemi i p...