20 wierszyków Tadeusza Kubiaka.
Na ulicy Smoczej w Warszawie
nikt nie widział smoka na jawie.
Dopiero kiedy zapadnie zmrok,
pojawia się smok.
Pełźnie ulicą okrutne smoczysko,
wśród domów człapie, czołga się nisko.
Sunie powoli, jak przystało na smoka.
Potem gdzieś znika,
gdy w nocnych, ciemnych obłokach
księżyc udaje słowika –
i śpiewa, śpiewa, śpiewa
na czubku smoczego drzewa.
(„O smoku na Smoczej”)
nikt nie widział smoka na jawie.
Dopiero kiedy zapadnie zmrok,
pojawia się smok.
Pełźnie ulicą okrutne smoczysko,
wśród domów człapie, czołga się nisko.
Sunie powoli, jak przystało na smoka.
Potem gdzieś znika,
gdy w nocnych, ciemnych obłokach
księżyc udaje słowika –
i śpiewa, śpiewa, śpiewa
na czubku smoczego drzewa.
(„O smoku na Smoczej”)