Do przeczytania zachęciły mnie w szczególności pozytywne opinie na temat "Kliniki", a okładka pewnie jeszcze bardziej w tym przekonaniu utwierdziła.
Opis na niej to niewątpliwie dodatkowy chwyt reklamowy, który ma wzmocnić chęć i zainteresowanie tą książką; bo co może być gorszego niż gwałt, tortury czy w końcu śmierć?? Wielu będzie chciało się dowiedzieć ...
I to ostrzeżenie, że lektura jedynie pod nadzorem lekarza... Pomyślałam sobie od razu, że albo jest tak strasznie dobrym thrillerem, po którym obgryzę wszystkie paznokcie...albo wręcz odwrotnie, że jest tak bardzo kiepska, i dlatego musi ratować się takimi właśnie hasełkami.
Niestety, kiedy ją przeczytałam (właściwie trochę się męczyłam, ale łudziłam się, że nastąpi coś co mnie zaskoczy ) doszłam do wniosku, że jednak te hasła to porządny chwyt :/
W dodatku ktoś napisał odpowiedź ostatniej zagadki na stronie, co kompletnie wprawiło mnie w niepotrzebną irytację ( Jak można pisać po książkach !!! Ludzie, w dodatku nie swoich...)
Odpowiedzi w sumie i tak łatwo było się domyślić, nie trzeba być Sherlockiem...
Ostatnia najważniejsza sprawa, która mnie już dobiła... jak to możliwe,, żeby Fitzek, który tak początkowo buduje napięcie grozy i strachu pisze na samym końcu
"Nie bójcie się...to tylko powieść"
Mnie się właśnie wydawało, że o to chodzi, aby się bać, trząść ze strachu i czuć ten dreszczyk emocji nawet już po przeczytaniu książki :/
No nie chwyciło mnie to i n...