Sposób w jaki Ali napisała "Jesień" zmusza do czytania na jednym wdechu.Zdania krótkie, przeciętnej długości i te ciągnące się przez kolejne linie, czasem rozbijane na pojedyncze słowa. Daje to złudzenie wierszowych strof i nadaje nuty poetyckości warstwie słownej. Zarówno układ treści, jaki rytm słów oraz obrazowanie zdarzeń przenosi czytelnika ze zwyczajnej prozy do świata lirycznych uniesień bohaterów. Momentami już nie narrator, a pomiot liryczny majaczy wśród wizji i wspomnień bohaterki.
Najciekawszą, a jednocześnie najbardziej realną z prezentowanych postaci jest dla mnie Dawid, który obejmuje rolę nauczyciela dla małej Elisabeth. Natomiast główna bohaterka pokazuje się, w oparciu o wypowiadane przez nią kwestie, zarówno te w zwrotach do kogoś, jak i te odnotowane w swoim umyśle, jako chwiejna emocjonalnie, niepewna. Może tak ma być odbierana, a może to aura w czasie nadchodzących zmierzchów, dni obfitych w deszcz i częstych podrywów wiatru karze mi widzieć ją właśnie tak.
Jesień jest powieścią abstrakcyjną, składającą się z luźno powiązanych odniesień do przeszłości przetykanych zdarzeniami z tego co doświadcza się dziś. I na poziomie samego tekstu nie robi na mnie wrażenia, ale już sam klimat, jaki unosi się przez całą powieść jest jak kokon, który zagarnia, otula i nie puszcza aż po ostatnią stronę. Jeśli ośmielę się sięgnąć po kolejną część to tylko dla tego elementu, choć możliwe, że kolejna pora roku da mi coś więcej.