To nie jest zwykła książka! To literacki labirynt pełen nawiązań, kontekstów, słowa klucze wyłaniającą się w nim niczym grzyby po deszczu oferując czytelnikowi wspaniałą książkową zagadkę.
Nie jest mi łatwo napisać o czym była Piąta porą roku - tej powieści nie da się ani streścić, ani tym bardziej komukolwiek polecić. Główny nurt fabularny skupia się na wydarzeniach w okresie pandemii, główna bohaterka Sandy czas izolacji wypełnia sobie malując wiersze w towarzystwie psa. Ta kobieta przyciąga ludzi, ma też szczęście do niezwykłych sytuacji.
Poza głównym nurtem powieściowym przeczytamy analizę wiersza, słowa "hello", trochę spraw bieżących, czy historię dziewczyny zajmującej się kowalstwem. Brzmi dość irracjonalne i oryginalnie, ale dopiero w rozrachunku ostatecznym, gdy połączymy ze sobą wszystkie elementy otrzymamy spójny obraz. Zwykła czynność czytania nabiera tu nowego znaczenia, bo proza Ali Smith jest bardziej do analizowania, doszukiwania się znaczeń. Swoisty labirynt, który autorka otwiera przed czytelnikiem pełen jest zagadek, zabaw słowem, czy rozmyślań o życiu. Nie każdemu uda się pozbierać te elementy, złożyć je w całość, nie każdy dostrzeże źródło.
Choć nie należę do osób lubujących się w zbytnim analizowaniu, zazwyczaj pochłaniam fabułę jednym tchem, tutaj bawiłam się znakomicie wyszukując i łącząc ze sobą literackie aluzje.