Był to mój reread tego tytułu, bowiem widziałam, że ma pojawić się kontynuacja. Prawda jest taka, że nic nie pamiętałam z tej książki. Obawiałam się, że to pewnie dlatego, że była beznadziejna. A tym czasem miło się zaskoczyłam, bowiem historia Lily skradła całe moje serce.
Lily otworzyła kwiaciarnię inną niż te, do których są przyzwyczajeni klienci. Ciemne kolory, odważne dekoracje…Dzięki nietypowemu podejściu osiągnęła sukces. Na swojej drodze ponownie spotkała Ryle’a, który na dobre skradł jej serce. Ich związek wydaje się być idealny, ale prawda, która się za nim kryje, jest całkowicie inna. Widzi to Atlas – chłopiec z przeszłości Lily, który kiedyś był jej bezpieczną przystanią…
Ta książka porusza bardzo ważny problem, jakim jest przemoc. Od samego początku czuć, że podane wydarzenia zostały opisane tak, jakby Autorka znała je z autopsji. Jak się potem okazuje, jest w tym ziarenko prawdy. Wszystko to czujemy każdą cząstką naszego ciała. Te dobre i te złe emocje.
Na nowo zakochałam się w bohaterach – Lily, Ryle i Atlas są tacy ludzcy, a ich emocje bardzo prawdziwe. Nie są idealnymi bohaterami, posiadają wady, jak każdy z nas. I choć w trakcie lektury przypominałam sobie te wszystkie wydarzenia, to jednak czułam się tak, jakbym czytała ją na nowo. Mam wrażenie, że tym razem urzekła mnie bardziej niż wcześniej.
Mało tego – rzadko kiedy zaznaczam cytaty w książkach. Tutaj to zrobiłam.
...