Mocą powieści jest to, że pisana jest bardzo prostym językiem, bez zbędnych upiększeń, dramatyzowania i emocji, ale olbrzymie emocje wyzwala u czytelnika. Rzetelnie i dla mnie nostalgicznie oddany klimat lat 90 i jego różne smaczki są dodatkowym bonusem i dają choć na chwilę odetchnąć.
Jak to jest z tą „inną duszą”, która mieszka skrycie w człowieku? Jakiego splotu okoliczności, czy uwarunkowań trzeba, by się uwolniła? Ponieważ nie można tego przewidzieć, jest to przerażające. Rozglądam się baczniej wokół z niepokojem.
Książka niby o zabójstwie z premedytacją i bestii w ciele nastolatka, ale ta zbrodnia nie była dla mnie w opowieści najważniejsza, to tylko dodatek, taki grzybek w barszczu. Równie poruszająco odebrałam studium dotkniętej alkoholizmem rodziny oraz nieszczęścia i piekło, w które wpadli bliscy wszystkich trzech opisywanych przyjaciół.
Najbardziej dotknął mnie nie moment zbrodni, lecz fragment, w którym nastolatek wpada na pomysł polepszenia sobie życia poprzez wynajęcie zabójcy do zamordowania tatusia. Też ożyła w nim „inna dusza”?
Książka elektryzuje od początku. Byłaby świetną, lecz zwykłą obyczajówką, ale już na pierwszych stronach autor anonsuje: oczekujcie zbrodni, skazany na dożywocie morderca siedzi w więzieniu. Więc czekam na tę zbrodnię, staram się wytypować kto zabije, kto straci życie, zgadnąć jak i kiedy, niepokój narasta, a ciarki po plecach maszerują.
Zupełnie inny Orbitowski, niż ten, który zac...