Z twórczością J.Pasierskiego spotykam się po raz pierwszy przy okazji "Gniazda", które jest już piąta częścią serii z komisarz Niną Warwiłow. Jeśli nie mieliście dotąd okazji poznać się z bohaterką od razu uprzedzam, że warto zacząć czytać od początku, choć i bez tego lektura jest całkiem zrozumiała.
Niezmiernie przypadł mi do gustu klimat tej powieści, bajeczna zima w Beskidzie Niskim, która niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zamienia się w scenerię rodem z filmu grozy. Przenosimy się nagle na zasypane śniegiem pustkowie, odcięci od cywilizacji- wraz z dosyć nietypową rodziną, której każdy członek sprawia wrażenie, że wolałby być właśnie gdzieś indziej. Święta Bożego Narodzenia nie tylko ich nie pojednają, gorzej- podczas wspólnej zabawy dojdzie do pierwszego morderstwa.
Nina Warwiłow, która chcąc przesłuchać właściciela ośrodka wypoczynkowego zjawiła się tam dzień przed wigilią wrzucona jest w wir wydarzeń, bez żadnej pomocy z zewnątrz. I choć liczba podejrzanych jest mocno ograniczona nikt nie ma zamiaru ułatwiać jej zadania.
Czy pani komisarz uda się odkryć, kto spośród zgromadzonych jest mordercą – zanim na szczycie góry pojawią się kolejne ofiary?
J. Pasierski wykorzystuje w "Gnieździe" klasyczny model kryminału, gdzie w zamkniętej społeczności dochodzi do zbrodni w niewielkiej grupie osób, z których każdy jest potencjalnym sprawcą. Ten pomysł początko...