No cóż, skończyłam. Doszłam do wniosku, że jednak nie jestem czytelnikiem seryjnym, bo nie korci mnie sięgnięcie po kolejny tom. Napisane to jest dobrze, autor ma niezłe pomysły, nie nudziła mnie ta książka, ale z drugiej strony - nie zaiskrzyło. Jakoś mało mnie obeszła podkomisarz Nina Warwiłow, jej trudne dorastanie, problemy z seksizmem w pracy i rozpad związku, a kiedy nie pociąga główny bohater, to cała powieść przechodzi niejako obok. Lektura przeszła bardzo spokojnie, dopiero na kilku ostatnich stronach poczułam nieco emocji, chciałam doczytać i wiedzieć, co się właściwie stało - wolałabym, żeby cała treść tak mnie wciągała, szkoda, że tak nie było.
Może to kwestia tego, że marzy mi się opowieść o policjancie (dowolnej płci), który nie jest zmęczony życiem, nie wlecze za sobą jakiejś traumy, nie siaduje wieczorem z kieliszkiem czegokolwiek patrząc w lustro, odbicie w szybie lub wręcz w niebo, tylko po powrocie do domu ma jakieś normalne życie? Tak ma Barnaba Uszkier u Agnieszki Pruskiej i to był jeden z powodów, dla których początek cyklu tak mi się podobał, podobnie ma Natalia Gwiazdowska u Kasi Magiery, choć w jej przypadku śledztwa są zdecydowanie bardziej ekstrawaganckie, ale to trochę mało, jak na ilość powstających powieści kryminalnych. Trochę szkoda, że autor poszedł w tę stronę (mnie szkoda, bo komuś może to pasować) i swoją bohaterkę włożył do tej akurat szufladki. Nie zarzekam się, że nie przeczytam kolejnego tomu, ale nie będzie to priorytet.
...