Początkowo to była niezła saga rodzinna obejmująca pierwszą połowę XX wieku. Walka kobiet o prawa wyborcze, dwie wojny światowe, zespół stresu pourazowego- to nie są błahe tematy i opisane zostały w interesujący sposób. Dopiero pod koniec autorce jakby skończył się koncept i książka zaczęła mnie irytować. Wprowadzenie szlachetnego, idealnego żołnierza niemieckiego, szpiega hitlerowców- cóż, widać było natrętną próbę wybielenia agresorów. Przecież powieść, choć dzieje się w Anglii napisała Niemka. A przez 3/4 książki byłam pełna podziwu dla jej obiektywizmu w opisywaniu okropieństw I i II wojny światowej. Ale to jeszcze nic w porównaniu z zakończeniem. To jest rodem z Harlequina i to dla wielbicielek brutalnych mężczyzn. Zniesmaczyło mnie ostatecznie. Moje generalnie dobre wrażenie zostało zniweczone przez końcówkę, więc obniżam ocenę.