Lektura Domu sióstr to moje pierwsze spotkanie ze znaną niemiecką pisarką Charlotte Link. Słyszałam wiele dobrego na temat jej twórczości i nazywałam ją sobie niemiecką Camillą Lackberg, gdyż pisze ponoć wybitne kryminały. Dlaczego sięgnęłam akurat po tę z mnóstwa jej powieści? Odpowiedź jest prosta - była akurat dostępna w bibliotece i jej opis zaintrygował mnie na tyle, że nie mogłam przejść obok niej obojętnie. Czy Dom sióstr spełnił moje oczekiwania? I czy jest to rzeczywiście kryminał?
Dom sióśtr to powieść zawierająca dwie historie, które w pewnym momencie się ze sobą przeplatają. Pierwsza dotyczy małżeństwa Niemców, Barbary i Ralpha, którzy postanawiają wynająć tytułowy dom sióstr czyli Westhill House, położony na północy Anglii. Chcą odbudować swoją małżeńską relację i podjąć decyzję o wspólnej przyszłości lub o... rozstaniu. W ich związku brakuje miłości, pożądania i przyjaźni, które powinna przecież towarzyszyć małżonkom. Oboje skupiają się na karierach, stale rywalizując ze sobą i po drodze zatracając łączącą ich więź. Pobyt na odludziu wydaje się być najlepszym rozwiązaniem ich problemu. Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia i pogoda załamuje się, w efekcie przynosząc śnieżycę, która zasypuje okolicę i odcina bohaterów od świata. Zamknięci w jednym domu, z resztkami jedzenia, ale w swoim towarzystwie mogą zastanowić się nad tym, co dalej.
Barbara odnajduje przypadkiem niewydaną przez nikogo książkę, będącą historią życia Frances Grey, zmarłej już byłej właścicielki domu. Razem z Niemką możemy poznać burzliwe losy rodziny Greyów oraz samej Frances. To właśnie jej historia jest tak naprawdę głównym wątkiem, przynajmniej ja tak to odebrałam. Poznajemy ją jako nastolatkę, dowiadujemy się jak ona i jej najbliżsi przeżyli obie Wojny Światowe i jak wydarzenia historyczne wpłynęły na jej rodzinę. I to właśnie historia Frances najbardziej mnie w całej tej powieści urzekła.
Losy Frances czytałam z niecierpliwością, wręcz z głodem, który nie pozwolił mi odłożyć powieści na bok i nakazującym mi dowiedzenie się, co stanie się za chwilę. Na okładce wyczytałam, że historia zakończy się pewnym znaczącym wydarzeniem i nie mogłam się doczekać, aby dowiedzieć się, jak to wszystko się potoczy. Nie chcę zdradzać dokładnie fabuły, ale musicie mi uwierzyć na słowo, że końcówka dziejów Frances była naprawdę mocna, a całe jej życie niezwykle ciekawe.
Rozdziały dotyczące panny Grey przeplatają się z wydarzeniami dziejącymi się w czasach współczesnych. Szczerze mówiąc nie zaciekawiły mnie one zbytnio, stanowiły raczej przerywnik od fascynującej przeszłości i momentami nudziły mnie. Barbara i Ralph codziennie nie mają co jeść, w lodówce są jedynie słoik marmolady i chleb - te artykuły akurat nigdy im się nie kończą. Tak naprawdę rzadko wchodzą w interakcje, mało rozmawiają i skupiają się na tym, że jest im zimno i że są głodni. Nuda... Byłam zaintrygowana, jak historia Frances wpłynie na losy małżeństwa i nie powiem, pomysł na zakończenie ich wątku był ciekawy, choć uważam, że akcja zbyt przyspieszyła. Po całej serii opisów, jacy to Ralph i Barbara są głodni, jak to Barbara siedzi i czyta a Ralph stara się utrzymać ich przy życiu, nagle zaczyna się coś dziać. Mam wrażenie, że pani Link chciała to po prostu zbyt szybko zakończyć lub wprowadziła zbyt wiele wydarzeń na sam koniec.
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Charlotte Link było wyjątkowo udane. Historia Frances to istny majstersztyk i z chęcią przeczytałabym inne powieści tego typu. Domu sióstr nie nazwałabym kryminałem, choć taki wątek się tu pojawia, ale jest to bardziej powieść obyczajowa niż kryminalna. Gdyby historia Barbary i Ralpha była ciekawsza, z pewnością dałabym jej ocenę 10/10. Dzieje Frances zasługują na najwyższą możliwą notę, a losy Barbary i Ralpha są w porównaniu z nią nieciekawe, jakby pisała je inna osoba. Po lekturze tej powieści mam wielką ochotę na inne dzieła tej autorki, co jest chyba dostateczną rekomendacją, prawda?