To, co lubię w nadrabianiu twórczości różnych autorów, to to, że nie muszę czekać na kolejne powieści. Nie przeszkadza mi więc wtedy wstrząsające zakończenie jednej z części serii, bo na półce czeka już dalszy ciąg historii. Uwielbiam też maratony, które sama sobie funduję, czytając tom po tomie, wtedy wręcz intrygujące ostatnie strony, sprawiają, że z jeszcze większym zapałem sięgam po następną książkę.
"3kąt" to drugi tom serii, który bez zbędnej zwłoki rozpoczęłam po "40. Rakach". I mogę już zdradzić, że podobnie było z kolejną częścią, bo zakończenie okazało się być tutaj jeszcze bardziej elektryzujące. Agnieszka Peszek sprawia, że zwyczajnie można się od jej twórczości uzależnić już od pierwszych stron.
Ta powieść została tak skontruowana, że od samego początku wpadamy w wir akcji. Nie jest to jednak tania sensacja, a solidna mieszanka kryminału z thrillerem. Ten pierwszy gatunek reprezentowany jest przez klasyczne policyjne śledztwo, drugi dotyczy bardziej prywatnego życia funkcjonariuszy. Oprócz tego mamy oczywiście jeszcze kontynuację losów naszych tajemniczych postaci. Sporo się w ich kwestii wyjaśnia, ale autorka zostawiła jeszcze parę smaczków na finał trylogii.
Muszę przyznać, że bardzo podobało mi się przedstawienie przebiegu dochodzenia. Byłam na siebie trochę zła, że nie zwróciłam uwagi na jeden szczegół, który ostatecznie okazał się być wręcz kluczowy dla rozwiązania. Mam wrażenie, że faktycznie jest tak, że do końcowego sukc...