"Ludzie stają na ślubnym kobiercu i coś sobie obiecują. Że będą się o siebie troszczyć, dawać poczucie bezpieczeństwa, ale też dochowają sobie wierności...".
Nie każdemu dane jest znaleźć osobę, do której pragnąłby wypowiedzieć słowa przysięgi „dopóki śmierć nas nie rozłączy”. Oliwia i Krzysztof jednak mają pewność co do szczerości swoich uczuć, a ich ślub miał być początkiem czegoś dobrego, pomimo wszelkich przeciwności. Nie wszystko jednak układa się tak, jak sobie wymarzyli, a w obliczu rzeczywistości to, co wydawało się tak pewne i piękne, stopniowo traci blask i z każdym dniem przytłacza coraz bardziej.
Dziewięć lat później sąsiadka wraz z dozorcą, zaalarmowani odorem wydobywającym się z mieszkania małżonków, znajdują dwa ciała. Kim są ofiary? Co doprowadziło do tragedii?
Rozpoczęcie jak u Hitchcocka – najpierw trzęsienie ziemi, a następnie stopniowo narastające napięcie. Teoretycznie można by sądzić, że znamy zakończenie, a reszta to jedynie barwna otoczka, jednak nic bardziej mylnego. Dopiero wnikając głębiej w przeszłość, ukazuje się skomplikowany obraz, którego fragmenty niespiesznie odkrywamy. Nic nie jest oczywiste, a odkrywane tajemnice jedynie wzmacniały moją ciekawość. Widać, że autorka zadbała o najdrobniejsze szczegóły, a cała historia jest starannie przemyślana. Trudne relacje, intrygi, manipulacje sprawiały, że kompletnie nie wiedziałam, czego mogę się jeszcze spodziewać. F...