Dokładna geneza tego popularnego święta nie jest znana. Według niektórych historyków tradycja święta Halloween wywodzi się z czasów rzymskich jako święto na cześć bóstwa Pomony. Niektórzy uważają, że święto to wywodzi się od święta celtyckiego na powitanie zimy. Na terenach irlandzkich święto to znane jest jako Samhain („koniec lata”). W Walii dzień ten znany był jako Nos Galan Gaeaf("wieczór zimowy"), zaś na terenach anglosaskich Blodmonath("krwawy miesiąc"). Druidzi celtyccy uważali, że podczas dnia końca lata dochodziło do zatarcia granicy pomiędzy światem żywych, a zaświatami. Wierzono również, że dusze osób, zmarłych w minionym roku są wysyłane na ziemię, by odpokutować złe uczynki. Palenie ognisk tego dnia było kluczowe dla ludów z tych terenów, ponieważ ognisko przyciągało dobre duchy, a odganiało złe. Z tego też powodu uważa się, że w celu odstraszenia złych duchów druidzi mieli zakładać dziwaczne stroje i maski na wzór demonów.
Nazwa natomiast prawdopodobnie jest skróconym „All Hallows' E’en”, czyli wcześniejszym „All Hallows' Eve” co oznacza w języku angielskim wigilia Wszystkich Świętych.
Halloween wypada dzień przed dniem wszystkich świętych i dwa dni przed Zaduszkami. Noc z 31 października na 1 listopada jest również dniem gdy w folklorze słowiańskim obchodzone były Obrzędy Dziadów.
Skrótowo o genezie ze strony: https://dzienniklodzki.pl/historia-powstania-halloween-skad-wzielo-sie-to-swieto-i-kiedy-przypada/ar/c11-18008915
Szerzej przybliża motyw Halloween jako tradycję celtyckiego święta Samhain https://travelchanneltv.pl/ciekawostki/skad-sie-wzielo-halloween-ls7204452
W irlandzkim hrabstwie Meath święto obchodzono już 2 tys. lat temu. Celtowie wierzyli, że jest to czas przejścia podczas którego opada zasłona oddzielająca światy żywych i umarłych. Wówczas duchy wszystkich, którzy w danym roku zmarli, odchodzą w zaświaty. Problem jednak w tym, że tego dnia zmarły mógł też wrócić do życia i siać spustoszenie wśród żywych. Ludzie woleli tego uniknąć. Celtowie obawiali się, że w Halloween można wpaść na ducha, który tego dnia przechadzał się po ziemi. Aby uniknąć rozpoznania, po zmroku ludzie przywdziewali maski, w nadziei że duchy wezmą ich za inne zbłąkane dusze. Dziś ta tradycja przerodziła się w intratny biznes, a ludzie są skłonni wydać fortunę na przebrania: Amerykanie przeznaczają na nie 2,6 mld dolarów, a do tego 330 mln dol. na kostiumy dla swych zwierząt!
Nazwa Halloween to skrót od "All Hallow’s Evening", czyli nocy przed Dniem Wszystkich Świętych. Chrześcijanie na całym świecie świętowali Triduum Wszystkich Świętych już od VIII wieku naszej ery. Trzydniowe święto obejmuje All Hallows' Eve (Hallowe'en), All Saints' Day (All Hallows') i All Soul's Day, trwające od 31 październka do 2 listopada. To czas wspomnienia zmarłych i świętych.
Cukierek albo psikus” jest częścią Halloween od początków XX wieku, choć ewoluował z pradawnego europejskiego zwyczaju. Podczas Dnia Zadusznego biedni ludzie odwiedzali domy zamożniejszych sąsiadów, by dostać kawałek ciasta, w zamian za co obiecywano modlić się za wszystkich zmarłych w danej rodzinie. Znany jako "souling" zwyczaj został później przejęty przez dzieci, które chodziły od drzwi do drzwi prosząc o jedzenie i pieniądze. Irlandzkie i szkockie społeczności w USA ożywiły tę tradycję, choć musiała być ona zarzucona podczas II wojny światowej ze względu na racjonowanie cukru. Wydrążone dynie to kolejna stara tradycja pochodząca z Irlandii, Szkocji i Anglii, gdzie ludzie rzeźbili groźne miny w warzywach, a do wydrążonego środka wkładali świece, aby odstraszyć wędrujące duchy. Wykorzystanie dyni to amerykański wkład w tę tradycję. Pierwsze latarnie wykonywano z rzepy, brukwi, ziemniaków i buraków.
No to bójmy się !! Hordy rozwrzeszczanych dzieciaków 👹👀🙀
Piękna jest polska jesień w liściach złotych,
W uśmiechach słońca bladych i łagodnych.
Liść spada cicho jak złocisty motyl:
Wieczór gwiaździsty jest rzeźwiąco chłodny
Do lasu teraz iść bierze ochota:
Ileż tam teraz z liści żółtych złota.
Jesień jest złota, sny bywały złote
I złote włosy, tudzież złote serca,
Teraz sny z zdarzeń bardzo szarych plotę,
Bo chłód jesieni ich urok uśmierca.
Złote zaś serce w samotni łzawi,
A co do włosów złotych - to nie bawi.
Jeszcze została tylko złota jesień.
Pogodne niebo wrześniowym wieczorem;
Po latach złudzeń, wiosny i uniesień
Liść żółty z ziemi jak skarb cenny biorę,
Ten zachód życia dziwnie mnie rozmarza,
Cóż jest u diabła.. czyżbym się zestarzał?
źródło: https://poezja.org/wz/Konstanty_Cwierk/4956/Zlota_jesien
Szukając poetów z Zagłębia Dąbrowskiego znalazłam Konstantego Ćwierka [1895 -1944] chyba podobnie jak ja rozmiłowanego w polskiej jesieni😊
Piękna jesień zbiega z wzgórz
już październik pośród brzóz
w długi dywan poukładał żółte liście
a wśród świerków wiatr niecnota
mchem i liśćmi w barwie złota
kapelusze zaczął stroić uroczyście
Mknie z orszakiem w blasku złota
nasza polska jesień złota
do młodnika wczesnym rankiem już o świcie
a pajączek babim latem
tka królowej zwiewną szatę
na srebrzystym z rannej rosy rzadkim sicie
Śliczną suknię jesień ma
radość wszystkim wokół da -
gdy do lasu na polanę dzisiaj trafi
boć i drzewa i zwierzęta
leśne grzyby i ptaszęta
pamiętają jak cudowna być potrafi
Bronisława Góralczyk - Gliwice 08.10.2008 r.
Lubię takie niezobowiązujące znajomości z Autorami niszowymi 😉
Zaczerpnięte ze strony https://www.twojewiersze.pl/pl/wiersz,KDFvNiozdjNpMUA2STguMCo4KTc
Leopold Staff
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Wieczornych snów mary powiewne, dziewicze
Na próżno czekały na słońca oblicze...
W dal poszły przez chmurną pustynię piaszczystą,
W dal ciemną, bezkresną, w dal szarą i mglistą...
Odziane w łachmany szat czarnej żałoby
Szukają ustronia na ciche swe groby,
A smutek cień kładzie na licu ich miodem...
Powolnym i długim wśród dżdżu korowodem
W dal idą na smutek i życie tułacze,
A z oczu im lecą łzy... Rozpacz tak płacze...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Ktoś umarł... Kto? Próżno w pamięci swej grzebię...
Ktoś drogi... wszak byłem na jakimś pogrzebie...
Tak... Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło.
Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło,
Gdy poznał, że we mnie skrę roztlić chce próżno...
Zmarł nędzarz, nim ludzie go wsparli jałmużną...
Gdzieś pożar spopielił zagrodę wieśniaczą...
Spaliły się dzieci... Jak ludzie w krąg płaczą...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie
I zmienił go w straszną, okropną pustelnię...
Z ponurym, na piersi zwieszonym szedł czołem
I kwiaty kwitnące przysypał popiołem,
Trawniki zarzucił bryłami kamienia
I posiał szał trwogi i śmierć przerażenia...
Aż, strwożon swym dziełem, brzemieniem ołowiu
Położył się na tym kamiennym pustkowiu,
By w piersi łkające przytłumić rozpacze,
I smutków potwornych płomienne łzy płacze...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Uwielbiam ten wiersz. Przynosi ukojenie, skłania do refleksji... Choć dziś, przy ulewach może też budzić niepokój.
W ogórkowym sezonie
Mało dzieje się dokoła,
Zakwitnęły piwonie,
Zakończona właśnie szkoła.
Popularne się staje
Spowolnienie i lenistwo,
Tatry, Grecja, Hawaje
W planach są na bliższą przyszłość.
W ogórkowym sezonie
Życie w wolnym płynie ruchu,
Cały dzień na balkonie
Można spędzać, tkwiąc w bezruchu,
Rano wstawać nie trzeba,
Przecież czas jest urlopowy.
Można sobie poziewać,
I wyrzucać troski z głowy
Jedynie ogórki
W tym czasie mają z górki,
Przybywa wciąż różnych
Zielonych ciał podłużnych,
W warzywnych ogrodach
To teraz na nie moda,
Krzyknijmy więc chórem:
„Niech żyje nam ogórek!”.
Wyszperane na stronie: https://podlaskisenior.pl/i-nastalo-lato-wiersze-podlaskich-poetow/
Wielce przypadło mi do gustu takie rozleniwienie...
W tym roku przesilenie letnie będzie miało miejsce już 20 czerwca o godzinie 22:50. Jest to moment, w którym biegun północny Ziemi jest najbardziej nachylony w stronę Słońca. Takie ustawienie naszej planety względem najbliższej gwiazdy bezpośrednio wpływa na owe wydłużanie i skracanie się długości dnia. Okazuje się, że będzie ono zachodzić najwcześniej od 228 lat. Przyczyn tego stanu rzeczy musimy szukać w kalendarzu, który obecnie stosujemy na świecie. Czas pełnego obiegu Ziemi wokół Słońca wynosi 365,242189 dnia – wylicza naukowiec. Kalendarz gregoriański z latami przestępnymi przyjmuje jednak średnią długość roku jako 365,2425 dnia. Jak doskonale wiemy, co cztery lat przypada rok przestępny, kiedy to luty ma 29 dni. Przypada on w tych latach, których ostatnie dwie cyfry roku są podzielne przez cztery (np. 2024). W latach przestępnych moment przesilenia letniego (jak i zimowego oraz obu równonocy) przypada wcześniej dokładnie o 18 godzin, 11 minut i 14,87 sekundy.
Druga połowa czerwca to czas najkrótszych nocy w roku. Na północy Polski w bezchmurne dni potrafi być widno na horyzoncie nawet do 23. Jest to wyjątkowy okres, który również niektórzy świętują w Noc Kupały lub inaczej Noc Świętojańską. Co ciekawe, wspomniane święta nie odbywają się dokładnie w najkrótszą noc w roku, a 2-3 doby później.
Zaczerpnięte z art. na Focus.pl https://www.focus.pl/artykul/przesilenie-letnie-w-2024-najwczesniej-od-228-lat
"Noc Świętojańska" Henryk Siemiradzki
Obchody przesilenia letniego należą do najciekawszych i najstarszych wydarzeń w Europie. Tradycja znana w Polsce to Noc Świętojańska, uznana przez kościół za chrześcijańskie święto. Taką nazwę nosi obecnie, ale niegdyś określano ją mianem Wianków, Sobótek, czy Nocy Kupały. To dlatego, że jej korzenie sięgają odległych wieków pogańskich. Dla Słowian upragniony okres letni był utożsamiany z celebracją życia, miłością i płodnością. Wierzyli, że gdy natura jest u szczytu sił, trzeba skorzystać z energii jej żywiołów. Tańce przy rzekach, ogniskach miały zapewniać dobre zdrowie, zamążpójście, rychłe macierzyństwo lub pomyślność na cały rok. Noc Kupały sprzyjała też zbieraniu ziół, które w czasie przesilenia były obdarzone magicznymi mocami. Używano ich później do leczenia schorzeń oraz wróżbom. Wiedza o tych słowiańskich praktykach przetrwała w legendach ludowych.
na fotce: nasięźrzał pospolity oraz podejźrzon księżycowy
Legendarny kwiat paproci nie rośnie w ciemnym lesie, ale na wilgotnych, śródleśnych polanach i łąkach. Charakterystyczny jest dla łąk trzęślicowych. Nasięźrzała pospolitego spotkasz m.in. w Puszczy Białowieskiej. Jest niewielką rośliną osiągającą wysokość od 5 cm do 30 cm. W Polsce ma status gatunku narażonego na wyginięcie i podlega ścisłej ochronie gatunkowej. Zanika głównie z powodu osuszania siedlisk, braku użytkowania łąk i ich zarastania.
Przyznać się, kto kultywuje prastare rozpasanie? 🙃😉
Mieczysław Jastrun
Powraca znowu to widzenie
Zbóż opylonych:
Po kłosach ptak przeleciał cieniem,
Chwieje się mak czerwony.
W dolinie, gdzie ciemnieją drzewa
I światłem bryzga strumień
Zlatującego nagle nieba
W obłoków sztywnym szumie,
W półkolu żółtych słoneczników,
Na alkoholach lata,
Nabijesz mnie na różę dziką.
Na palach i na kwiatach
Zbiegają się w czerwonych cieniach
Pijane krajobrazy,
Dwa krajobrazy, dwa spojrzenia
Zdjęte z tej samej twarzy.
[Dzieje nieostygłe 1935]
Dla mnie odkrycie maja dające ukojenie, szczególnie po przejściu fali migrenowej. A na Was jak działa?
Deszczowa wiosna
Pachną jaśminy, bieleją się rumianki.
Bez czarny jasnym baldachem zakwitł przy drogach.
Siano na łąkach w deszczowej strudze
mokry pacierz szepcze do Boga.
Bocian skulony brodzi nad Jaskranką,
oparem oczy swe mruży.
Szare niebo rozrzuca na ziemię
rozbite zwierciadło kałuży.
Na horyzoncie chmur ciemnych żagle
ciągną się z wiatrem bez końca.
Świat nadmiarem deszczu znudzony
tęsknie czeka na promień słońca.
wiosna 2004
Regina Świtoń
z portalu PoeciwSieci https://poeciwsieci.pl/deszczowa-wiosna-wiersz-reginy-switon/
Zaczynaliście kiedykolwiek lany poniedziałek we wczesnych godzinach? Hmmm.. wczesno-poranno-nocnych? 🤭 Pamiętam takie chwile z dzieciństwa.. Niekoniecznie było mi potem do śmiechu, ale.. działo się!! Przyjemnego szaleństwa‼️
Ś m i g u s
Maria Konopnicka
Panieneczka mała
ano dzisiaj wstała:
Śmigus! śmigus!
Dyngus! dyngus!
Bo się wody bała.
Panieneczka mała
W kątek się schowała:
Śmigus! śmigus!
Dyngus! dyngus!
Bo się wody bała.
Panieneczka mała
Sukienkę zmaczała:
Śmigus! śmigus!
Dyngus! dyngus!
Choć się wody bała.
Maria Konopnicka
W i e l k a n o c
Święcone jajeczko,
Śliczna malowanka!
Śpiewam sobie, skaczę sobie
Od samego ranka.
Wesoły dzień nastał,
Zadźwięczały dzwony!
Kołem, kołem boróweczki,
Jak wianek zielony.
Ścielże się, obrusie,
Jako śnieżek biały;
Mojej mamy rączki drogie
Ciebie rozkładały.
Rozkładały ciebie
Na tym długim stole,
Żeby było dla sierotki
Miejsce w naszem kole.
Wielkanocny pacierz
ks. J. Twardowski
Nie umiem być srebrnym aniołem –
ni gorejącym krzakiem –
tyle Zmartwychwstań już przeszło –
a serce mam byle jakie.
Tyle procesji z dzwonami –
tyle już Alleluja –
a moja świętość dziurawa
na ćwiartce włoska się buja.
Wiatr gra mi na kościach mych psalmy
jak na koślawej fujarce –
żeby choć papież spojrzał
na mnie – przez białe swe palce.
Żeby choć Matka Boska
przez chmur zabite wciąż deski –
uśmiech mi Swój zesłała
jak ptaszka we mgle niebieskiej.
I wiem, gdy łzę swoją trzymam
jak złoty kamyk z procy –
zrozumie mnie mały Baranek
z najcichszej Wielkiej Nocy.
Pyszczek położy na ręku
sumienia wywróci podszewkę –
serca mojego ocali
czerwoną chorągiewkę.
Męka
Pusto... Czemu nie przyszedł, kto strudzon i pragnie?
Ułomków z pięciu chlebów już sprzątnięte kosze...
Tknięty bezwładem odszedł... wziął na bary nosze...
Czy dziś Pascha?... Oddalcie to płaczące jagnię...
Pożywajcie... To moja krew, a to me ciało...
O, nie móc, znużonemu, umrzeć w ciszy!... Prochu
Bezsilny!... O, konanie, wśród wrzasków motłochu!...
Kur zapiał... Jak głos rani... Gdzie Piotr?... Czasu mało...
Przebaczam winy łotrom i wszetecznej dziewce...
Patrz! Zbiry lśniące ostrza wtykają na drzewce...
Więc już?... Jam gotów... Wiedźcie mnie... Pobladłeś, Janie?
Matko... Otrzyj mi czoło... Ściszcie zgrai krzyki...
Uczniu mój... rozsypujesz w ucieczce srebrniki...
Trzeba... A moc wytrwania słabnie... Ojcze... Panie...
Leopold Staff "Sny o potędze"
Wielkanoc
Droga, wierzba sadzona wśród zielonej łąki,
Na której pierwsze jaskry żółcieją i mlecze.
Pośród wierzb po kamieniach wąska struga ciecze,
A pod niebem wysoko śpiewają skowronki.
Wśród tej łąki wilgotnej od porannej rosy,
Droga, którą co święto szli ludzie ze śpiewką,
Idzie sobie Pan Jezus, wpółnagi i bosy
Z wielkanocną w przebitej dłoni chorągiewką.
Naprzeciw idzie chłopka. Ma kosy złociste,
Łowicka jej spódniczka i piękna zapaska.
Poznała Zbawiciela z świętego obrazka,
Upadła na kolana i krzyknęła: „Chryste!”.
Bije głową o ziemię z serdeczną rozpaczą,
A Chrystus się pochylił nad klęczącym ciałem
I rzeknie: „Powiedz ludziom, niech więcej nie płaczą,
Dwa dni leżałem w grobie. I dziś zmartwychwstałem.”
Jan Lechoń