Hej, hej! Dzisiaj skończyłam IV tom Żniwiarza! Co tutaj się dzieje, o ludzie!!! Na Demona!
Ale idźmy po kolei... Bardzo spodobał mi się początek tej części - taki inny niż wszystkie do tej pory. Klimacik niczym Walking Dead - a to mój ulubiony serial. Jednak jak wiecie tutaj zombie nie występują a słowiańskie demony.
To, co się dzieje w Wiatrołomie przekracza jakiekolwiek moje oczekiwania! Nie spodziewałam się totalnie takiego klimatu... Chyba jest tak, jak mówiła ostatnio sama autorka w wywiadzie dla Wydaje nam się na targach książki - tę część pisało jej się najprzyjemniej, a ja mam wrażenie, że mi także najprzyjemniej się ją czytało.
Dzieje się tutaj wiele - nie spojlerując - "poza Wiatrołomem" i to jest niesamowity klimat tej części książki. Im bliżej końca tym bardziej nie mogłam przestać czytać - totalne zaskoczenie i klimat jaki lubię - nie mogę Wam wiele zdradzić, bo nie chcę Wam zepsuć tej przyjemności i zabawy...
Ale pojawiają się nowe osoby i pewne okoliczności. Nie tylko u Feliksa się zamiesza, ale i u innych. A zakończenie wgniotło mnie w poduszkę - no tego to ja się nie spodziewałam! Coś czuję, że ostatnia część to będzie niesamowita przygoda i JAKA SZKODA, że to finał! A może jednak nie? Może coś się pojawi?
No już, nie marnować czasu, idźcie czytać Żniwiarza!