Właśnie rozpalili wieczorne ognisko, gdy w oddali usłyszeli krzyk.
-Złoto, złoto!
Nagle wszyscy zerwali się na równe nogi. Ruszyli biegiem, by zobaczyć odkryty skarb.
Boże spraw, żeby to była prawda, myślała Roza. Spraw by to marzenie się spełniło. Może dzieli ich tylko jeden ruch łopatą od bogactwa, które sprawi, że będą mogli stąd wyjechać. Uciec od ulewnych deszczy i błota, od przemokniętych namiotów i głodnych dzieci.
Jeremy objął Rozę ramieniem, nie mając pojęcia o niebezpieczeństwie czającym się w mroku.