Dziewięć miesięcy temu miało być bez gwiazdek. Wtedy zabrakło mi słów, a to z powodu jednej sceny, której nie powinno być. Tak uważałam wtedy i tak uważam dzisiaj. Czułam zniesmaczenie, zażenowanie, obrzydzenie.... Chciałam zapomnieć o tej książce. Teraz opadły mi emocje i bez tej sceny książkę uważam za świetną. Wiele osób uważa ją za najlepszą powieść Kinga.
Początek – super, zaczyna się snucie opowieści, tak jak lubię, dokładnie tak jak lubię. I wcale mi nie przeszkadza – jak niektórzy uważają – że to za długie. Uwielbiam te jego dłużyzny. W ogóle mi się nie dłużą. Im dłuższe, tym ciekawsze, tym bardziej mnie wciągają. I porównanie do „Nad Niemnem” nie przemawia do mnie. Przez tamto nie mogłam przebrnąć.
Jest snucie opowieści, jest żółw (fani „Mrocznej Wieży wiedzą), a nawet ziemia jałowa, jest tzw. życie. Gdyby nie ta nieszczęsna scena, dałabym 10 gwiazdek.