Powieść 'Studnia bez dnia' to połączenie obyczajówki kobiecej z elementami kryminału. Małymi elementami. Główną bohaterką jest Marcelina, która nagle odbiera przypadkowy telefon od męża. Mąż ten, przystojny i wspaniały, ma przy sobie komórkę, która włączyła mu się podczas zdrady małżeńskiej. Marcelina jest więc świadkiem czułych wyznać oraz wypadku. Nagle wszytko się rozleciało, całe jej życie. Niczym automat zaczyna żyć dalej. Nowa praca, świat toruńskich wykonawców pamiątek i przewodników, toruńska starówka z jej pięknymi zabytkami i mniej pięknymi skupiskami bezdomnych. Ponowny pogrzeb Kopernika z 2010 roku, który był wydarzeniem prawdziwym), zapomniana studnia, tajemniczy pierścień. To wszystko, a także dwie prawdziwe przyjaciółki, które Marcelina poznała podczas wydarzeń związanych z wypadkiem męża, to odnowa książki.
Mocne strony powieści to uczucia bohaterek oraz mądre przesłanie, wynikające z powieści. Po drugie, różne wydarzenia w książce pokazują, iż nie należy osądzać ludzi po pozorach, po tym jak są ubrani i jakie stanowisko zajmują.
Wiernie oddano topografię miasta, a także poznałam kilka legend miejskich, których nie znałam. Ciekawe są fotografie, zamieszczone w książce.
To są zalety książki. Wadą jest słabość akcji. Brakowało mi napięcia, od początku wiedziałam kto napada i nie czułam grozy, czytając o studni i tajemniczym zapachu ogórków w pracowni. Niemniej jednak książkę odbieram jako lekturę przyjemną i miłą.