Donna Leon to Wenecja. Donna Leon to Wenecjanie. Donna Leon to Włosi. Donna Leon to Włochy. Takie żywe. Prawdziwe. Widziane oczami mieszkańca. Mieszkańca, ale jednak obcego. Obcego, bo autorka Włoszką nie jest...
I dlatego nie zdziwiła mnie informacja od rodowitego Włocha, że Donna Leon nie jest uznaną pisarką we Włoszech. Czytaj: Włosi jej nie czytają :)
Wydaje mi się, że nawet wiem dlaczego... - jest obca.
A do krytyki - nawet konstruktywnej - mają prawo tylko swoi.
To odwieczny kłopot wszystkich społeczeństw "swoi i obcy" - niezauważalny w dużych miastach, a widoczny jak na dłoni w "małych" lub zamkniętych społecznościach. Brzydko zabrzmiało - ale weźmy pod uwagę, że zamknięte społeczeństwa zachowują swój charakter - tak przyciągający i tak ciekawy.
Dlatego Mario Puzo miał prawo do pisania Ojca Chrzestnego. A Donna Leon - w oczach Włochów - nie ma prawa do pisania o problemach Wenecjan. Dlatego we Włoszech jest niepopularna - to oczywiście jedynie moje zdanie, ale na górze tego formularza jest napisane "moja opinia" - i takąż tu piszę :)
Wracając do "Śmierć w La Fenice" - to pierwsza z serii o komisarzu Brunettim. Czytam po raz, bodaj, trzeci. po kilku latach przerwy powróciłam do tego - jednego z ulubionych - cyklu z zamiarem przeczytania PO KOLEI - co nigdy mi się nie udawało. Ufam, że tym razem się uda. Bo Donna Leon jest warta poświęceń.
Śmierć w La Fenice to wspaniała książka, z problemami codziennego życia, z włoską kuchnią...