„Ruchome święto” Ernesta Hemingwaya to zapiski z lat młodość spędzonej w stolicy Francji. W czasie od 1921–1926 pisarz wiódł tam życie ekspatrianta wraz z innymi przedstawicielami „straconego pokolenia” i szlifował warsztat pisarski pod okiem Gertrude Stein. Gdy po trzech dekadach wrócił do Paryża, w hotelu Ritz otrzymał dwa kufry, które oddał do przechowalni bagażu w marcu 1928 roku. W skrzyniach znajdowały się maszynopisy, książki, wycinki z gazet, notatki - wszystko to zainspirowało Hemingwaya do zobrazowania scen życia artystycznego tamtych lat.
Ta książka to fragment biografii pisarza, który na oczach czytelnika pracuje nad swoim kunsztem, to ten moment, w którym szlifuje jeszcze diament swojego talentu.
Myślę, że "Ruchome święto" jest pozycją doskonałą dla czytelników znających już twórczość autora, ciekawych jego warsztatu, twórczej drogi, inspiracji i tematów, które zajmowały jego myśli. Trudno nie zauważyć ogromnej determinacji i konsekwencji, która - jak już wiemy - złożyła się później na ogromny sukces Hemingwaya jako pisarza.
Paryż był według młodego Hemingwaya najlepszym miejscem do pracy, później pozostał jego ulubionym miastem.
Dzięki lekturze "Ruchomego święta" przenosimy się na uliczki tej szczególnej stolicy. Przy okazji poznamy tutaj również F. Scotta Fitzgeralda i jego zazdrosną żonę Zeldę, spotkamy Ezrę Pounda, Jamesa Joyce'a. Dowiemy się co o wielu współczesnych ...