"Kto powiedział, że życie to równanie, które musi dać wynik.”
„Półmorderca”, najnowsza książka jednego z najbardziej znanych szwedzkich autorów kryminałów. To moje pierwsze spotkanie z tym autorem i musze przyznać, że było ono interesujące.
Adalbert, w chwili gdy go poznajemy, ma 73 lata i lekkie problemy z pamięcią. Miał w życiu zezowate szczęście. Jako dziecko został sierotą. Przeżył wielką miłość z tak zwanymi komplikacjami. Trochę czasu spędził w więzieniu za czyn, który definiuje człowieka na całe życie. Teraz mieszka samotnie, wstaje o tej samej godzinie, je codziennie to samo na śniadanie, włącza radio na poranne wiadomości i prognozę pogody, potem kanapka na drugie śniadanie i popołudniowa drzemka. Czasami przeczyta książkę, rozwiąże krzyżówkę, od czasu do czasu spotka się z przyjacielem którego nie lubi na alkoholowy wieczór przy whisky. Sam siebie uważa za starego i tłustego mizantropa, a swoje życie za rupieciarnię. Jest przekonany, że jest już w poczekalni śmierci, że zostało mu tylko kilka lat wegetacji, utrata nadziei, zdrowia, rozumu, a potem świadomości i wzroku. No i w końcu spotka kostuchę.
Adalbert pewnego dnia postanawia zakupić kilka zeszytów i w jesieni swojego życica z braku laku spisać kronikę swoich wzlotów i upadków.. opowieść o pogodni ślimaka za uciekającym żółwiem, historię jak to się wlókł przez życie jak motocykl, który złapał gumę.
Snując kawalkadę...