Isabel nie potrafi pozbierać się po śmierci męża. To on przecież ogarniał życie i rodzinę. Pewna przesyłka z kupki nieprzeczytanych listów zapowiada nowe początki. Czy przeprowadzka na wieś będzie czymś dobrym? Dlaczego wszyscy interesują się domem Isabel?
To pierwsza książka Autorki, która mi się spodobała i którą byłam w stanie przeczytać do końca. Robiłam wiele podejść, ale jakoś nie potrafiłam się wczuć w historie. A tutaj, przy Muzyce nocy od początku poczułam to coś.
Mamy tutaj wiele wątków, sporo bohaterów, ale idzie się w tym wszystkim połapać. Może w pewnym momencie myślałam, że to trochę taka opera mydlana, ale to uczucie szybko zniknęło. Tak naprawdę to bardzo życiowa książka – o nowych początkach, drugich szansach, zdradach, błędach.
Na pierwszy plan wysuwa nam się Isabel, która jest takim dużym dzieckiem w ciele dorosłego. Wielokrotnie miałam ochotę nią potrząsnąć, by się w końcu ogarnęła. Jej córka w pewnym momencie bardziej się martwiła o przyszłość niż ona sama. Dla niej najważniejsza była muzyka, problemy mogły przecież poczekać. Ale w końcu się podnosi i choć wiele razy jej świat znów się wali, to tym razem się nie poddaje i postanawia zawalczyć.
Na koniec ciężko było mi się oderwać od lektury i przyznaję, że poszłam później spać, byleby skończyć lekturę i wiedzieć, jak to wszystko się potoczyło. Czytało mi się naprawdę dobrze, choć niektóre rozdziały zdecydowanie były za dł...