Nie mogłabym przejść obojętnie wobec najnowszej książki Colleen Hoover. Patrząc na okładkę, w głębi serca miałam nadzieję, że będzie mrocznie i powieje grozą. Okazało się, że tej powieści nie da się wpisać w sztywne ramy jednego gatunku, to hybryda romansu i erotyki, zahaczająca o thriller i paranormal. Brzmi ciekawe, nieprawdaż?
Layla i Leeds.
Poznali się na weselu, gdzie ona była druhną, a on grał w kapeli. Od pierwszej chwili połączyła ich niesamowita więź. Po wspólnie spędzonej nocy wiedzieli, że chcą być razem. Na zawsze. Jednak ktoś ma inne plany. Po brutalnej napaści dziewczyna nie może dojść do siebie. Chcąc ratować swą ukochaną, chłopak zabiera ja do miejsca, w którym zaczęła się ich miłość. Jednak pobyt tam tylko pogarsza sytuację, a zachowanie Layli staje się coraz bardziej niepokojące. Co wydarzyło się w opuszczonym pensjonacie?
Na pierwszy plan wysuwają się tutaj uczucia, które połączyły dwójkę głównych bohaterów. Czy to miłość od pierwszego wejrzenia? Pożądanie? Porozumienie dusz? A może suma tych wszystkich uczuć. Wszystko, co się dzieje między nimi, jest tak cholernie intensywne.
Zazwyczaj tak nagłe i gwałtowne uczucia palą się jasnym blaskiem i równie szybko gasną. Tutaj wpływ miały na to osoby trzecie, to za ich przyczyną Layla nie jest już tą samą dziewczyną, którą pokochał Leeds.
Autorka doskonale potrafi zawładnąć naszymi emocjami i wciągnąć nas w swój wykreowany świat. Jest też mist...