"Mój dom. I nas pięcioro w tym domu: mama, tata, Agata, Jasiek i ja. Przecież to nie tylko pięć par kapci w korytarzu i nie tylko brzęk zmywanych naczyń. Przecież to coś więcej niż zapach przypalonego mleka, którego rano nikt nie zdążył w porę zdjąć z gazu, i więcej niż wizytówka na drzwiach naszego mieszkania. Świat jest poza moim domem, ale jest także w nim. A tam gdzie jest świat, tam się coś dzieje. Więc kiedy dzisiaj rano Agata przyniosła mi gałąź kasztanowca, kiedy już ustawiła ją dokładnie na wprost moich oczu, poprosiłam:
- Daj mi jakiś nie zapisany brulion, Aga! Najlepiej taki w kratkę.
- Będziesz się uczyła matmy?
- Nie. Będę pisała powieść.
- Och, jak to cudownie! Powiedz chociaż jedno słowo, dwa, trzy słowa! O czym ona będzie?
- O nas."
- Daj mi jakiś nie zapisany brulion, Aga! Najlepiej taki w kratkę.
- Będziesz się uczyła matmy?
- Nie. Będę pisała powieść.
- Och, jak to cudownie! Powiedz chociaż jedno słowo, dwa, trzy słowa! O czym ona będzie?
- O nas."