„(…) człowiek umiera wtedy, kiedy najbardziej chce mu się żyć”.
Czy jest jakiś limit nieszczęść, które może udźwignąć jeden człowiek? I kiedy poznać, że „teraz już wszystko będzie dobrze”, bo choć coś tam zapowiada, że będzie, to jednak przychodzi to ,,wielkie bum" i odbudowany po raz kolejny świat, znów obraca się w gruzy. A może taka „kłótnia” z porządkiem świata po prostu nie ma sensu..
Kaja nie jeden raz w życiu kogoś straciła, nie jeden raz upadała na kolana i musiała z nich wstać. Teraz naprawdę wierzyła, że jej „przydział” nieszczęść i strat został już wyczerpany.. W końcu odnalazła swoją bezpieczną przystań u boku kochającego męża, wymarzone przez nich dziecko było w drodze, a relacja z wieloletnią przyjaciółką wciąż podtrzymywała w niej płomień nadziei, że takie sielankowe życie, to właśnie jej powołanie.
Niestety nagła i niespodziewana, tragiczna śmierć jej męża zapoczątkowała ciąg zdarzeń, który doprowadził Kaję do miejsca, z którego może ją uwolnić jedynie tak zwany „szczęśliwy zbieg okoliczności”, na który z każdym dniem kobieta coraz bardziej traci nadzieję..
Nieoczekiwanie wyciągnięta w jej kierunku pomocna dłoń, która chce ją uwolnić od ciężaru podejmowania decyzji, zamienia jej życie w psychodeliczny koszmar. Karmiona strachem i żyjąca w ciągłej niepewności własnego losu Kaja obawia się o utratę zmysłów, o to, że żal, ból i żałoba zamienią jej życie w fikcję.
Czy kobieta znajdzie siłę, by zmierzyć się z przytłaczaj...