Gdyby wymienić kraje niekończącej się krzywdy, ziemie dawnych Prus zajęłyby miejsce poczesne. Od XIV wieku każdorazowy zwycięzca wznosił tu kościoły i zamki, polonizował bądź germanizował kraj ograbiony z imienia i mowy. Tu, pół wieku temu, zderzyły się armie pancerne Wschodu i Zachodu. Po dziś dzień stoi tam fara, w której staruszek proboszcz przyjął niedawno Niemca z Monachium, szukającego śladów ojca, żołnierza Wehrmachtu. Wokół bohaterów coraz szerszymi kręgami rośnie opowieść, sumując się w rzecz o wierności.