Powieść groteskowa, zamyślona jako antyarcydzieło, pisana z wyjątkową, łobuzerską dezynwolturą językową. Obraz środowiska emigracyjnego był w niej gombrowiczowsko szyderczy, pełen kpiny ze wszystkich patriotycznych świętości, jakie oni pielęgnuje. Ale szyderstwo dotyczyło nie tylko emigracji, przenikało całą powieść. „Przygody” Maturo układały się w biografię uchodźcy ze szczęśliwej Kartoflanii, który trafia do obozu koncentracyjnego a potem tuła się po regionach społecznego dna Zachodniej Europy. Rozpad ładu życia zbiorowego, porządków, tradycji, pięknych idei był w tej biografii głównym, powtarzającym się doświadczeniem.