Książka nie przemówiła do mnie. Na pewno ma na to wpływ błąd w jej wydaniu, brak stron od 65 do 81, natomiast strony od 81 do 96 są podwójne. Książka jest zbiorem refleksji lub opowieścią uznanego w Polsce grafika, który w 1981 roku wyjeżdża na 3 miesięczne stypendium do Berlina Zachodniego. Jest to jego pierwszy wyjazd na zachód. Opisuje swoje życie, spotkania z różnymi ludźmi, a także wystawę, w której biorą udział jego prace. Opisy świata i ludzi są bardzo malarskie, jakby przedstawiał nam kolejne obrazy rzeczywistości. Omija swoich rodaków, którzy uciekli, a resztę spotkanych ludzi przedstawia za pomocą opisów i inicjałów. Jest parę ciekawych uwag na temat twórczości:
„Mieć talent to znaczy pracować w samotności. Być samotnym. Chcieć tego. Mieć talent to znaczy doznawać więcej wątpliwości, niepokoju i cierpienia niż inni. Także wielkiej radości, która jest syjamską siostrą niepokoju.”
„Sztuka musi stać w pół drogi między rzeczywistością, a nierzeczywistością.”
Nie potrafię rozgryźć tej książeczki, dlaczego powstała.