To mała książeczka. Zagubiła się wśród półek domowej biblioteczki. Takie czytadełko pokrywa zbyt duży kurz. Spływający z bliższych i dalszych rejonów. Oczywiście inne książki również przyczyniają się do zakrycia naszego pocket – book.
Jeżeli stwierdziłem że jest „nasza”, to czas najwyższy ją przedstawić. „Jechać do Lwowa” tomik wierszy niedawno zmarłego Adama Zagajewskiego. Wydanie krajowe drugiego obiegu w roku 1986 przez oficynę wydawniczą „Droga”. Pierwsza edycja poprzez „ANEKS”, Londyn, 1985.
Rzeczywiście mała to książeczka. Można schować do kieszeni spodni dorosłego mężczyzny. W roku 1986 miałem lat dziewiętnaście. Byłem dorosły? Ależ skąd! Wiekiem być może i predysponowałem do miana „dorosłości”. Ale co ja wiedziałem o życiu?! Nic, prawie nic. Dopiero uczyłem się żyć i uczyłem się życia. Można o tym wiele mówić. Jednak w tym miejscu nie o tym.
Coś nie coś wiedziałem o drugim obiegu literatury, niewiele o przeszłości Polski między 1945 – 1981. Ale na złość „tym komuchom” kupiłem Zagajewskiego. O którym również miałem symboliczną wiedzę, ale żadnego jego wiersza nie czytałem.
Kupiłem „Jechać do Lwowa” w pobliskim Domu Kultury, przy alei Sobieskiego róg Nałęczowskiej. Teraz bodajże w tym miejscu znajduje się prywatna przychodnia lekarska. To zresztą nieważne. Sytuacja wymaga przemian.
Znam te wiersze prawie na pamięć. Mam swoje zdanie na temat każdego. Lecz dopiero niedawno je przeczytałem. Książeczka przeleżała wśród ...