Mam za sobą już pięć tomów, a nadal nie mogę się nadziwić nad stylem Sapkowskiego. Jest on mistrzowski i to chyba musi przyznać każdy czytelnik bez względu na swoją opinię na temat całości. Gdy czytałam, miałam przed oczami całą opowieść. Taki pełnowymiarowy film ze wszystkimi możliwymi efektami, w którym brałam czynny udział. Bez problemu wyobrażałam sobie zdarzenia, rozmowy, czy bohaterów, których w każdej chwili jest więcej, ale poznałam ich na tyle dobrze, że nigdy nie pomyliłam się, kto jest kim.
Geralt cały czas jest dla mnie tajemniczą i wyjątkową postacią, która do końca będzie odgrywać najważniejszą rolę. Jest mutantem, który nie powinien czuć emocji, a tym bardziej uczuć. Jednak tak nie jest. Geralt jest bardzo ludzki. Jak każdy człowiek czuje miłość, nienawiść, ból, radość… Zawsze rozumiem, czym się kieruje i dlaczego postępuje tak, a nie inaczej. Jego zachowanie i decyzje nie zawsze są właściwe, ale w większości takich sytuacji też postąpiłabym tak pod wpływem emocji albo ich braku.
Autor wprowadza nowe postacie, kolejne stwory, przybliża swoje wyobrażenie o takich kreaturach jak trolle, wampiry, krasnoludy. Pokazuje różnice między rasą ludzką, a innymi, doskonalszymi. Przedstawia swoją teorię, że ludzie wszystko, co dla nich nienaturalne, lepsze, uważają za obleśne i brzydzą się tym, mimo, że marzą o pewnych tych zdolnościach, np o nieśmiertelności czy zdolności latania. Ciekawie czyta się taki punkt widzenia i nie sposób nie przyznać racji, chociaż ...