"Buddenbrookowie" to debiutancka powieść Tomasza Manna, która na półkach księgarskich ukazała się w roku 1901 i od razu, co nie jest oczywiste w przypadku początkujących powieściopisarzy, podbiła serca ogromnej rzeszy niemieckich czytelników. Młody autor, liczący sobie wówczas ok. 26 lat przystąpił do pracy nad powieścią już z pewną dozą doświadczenia literackiego. Wydanie "Buddenbrooków" poprzedziła bowiem publikacja modernistycznych, utrzymanych w tonie dekadenckim, opowiadań, zgromadzonych w tomie "Mały pan Friedemann". Przystępując do pracy nad swoją powieścią młody mieszkaniec Lubeki, stawiał sobie wysoką poprzeczkę. Zamierzał uczyć się tylko od najlepszych mistrzów pozostając wówczas pod urokiem trójki gwiazd na firmamencie niemieckiej kultury: Schopenhauera, Wagnera i Nietzschego. Z zagranicznych wzorców preferował m.in. Tołstoja, u którego mógł podpatrywać sztukę epickiej narracji. Tematu do swojej powieści młody Hanzeata nie musiał długo szukać, postąpił tutaj podobnie jak Goethe w "Cierpieniach młodego Wertera", tak więc uśmiercił ostatniego produktywnego mieszczanina rodu Buddenbrooków, by narodzić się jako artysta. Ten artysta pojawia się jednak tylko na marginesie rodowej sagi. Jest nim wierny szkolny przyjaciel Hanno Buddenbrooka, który posiada dar opowiadania historii - z jedną z nich czytelnik może się nawet zapoznać na kartach powieści. Tak więc widzimy, że pierwsza powieść Manna posiada wyraźne odniesienia autobiograficzne. Młody autor uzasadnia w niej ...